"Super Express": - 23 listopada minie dokładnie 50 dni od twojej poprzedniej walki. Narzuciłeś sobie mocne tempo.
Patryk Szymański: - Z góry wiedzieliśmy, że czekają mnie dwie walki i długi okres przygotowań, ale nie mam z tym problemu, jestem w dobrej formie i chcę znów wygrać. Fakt, że wystąpię w walce wieczoru i w stawce będzie pas, dodatkowo mnie nobilituje.
- Chcesz jak najszybciej zmazać plamę po kwietniowej porażce z Roberem Talarkiem (po dramatycznej walce w Katowicach, w której było 10 nokdaunów Szymański przegrał przez t.k.o. w 5. rundzie - red.)?
- Długo bolała mnie ta porażka... Wyciągnąłem jednak z niej wnioski i wiem, że stać mnie na dużo więcej. Chciałem jak najszybciej wrócić do ringu. Udało się w Częstochowie (Szymański pokonał na punkty Denisa Kriegera - red.), a przede mną dużo poważniejsze wyzwanie. Najpoważniejsze w karierze.
- Twój rywal Andrij Welikowskij przegrywał tylko z niepokonanymi.
- Na papierze to najtrudniejszy przeciwnik, z jakim przyjdzie mi się mierzyć. Praktycznie od sierpnia trenowałem do tego pojedynku i jestem przygotowany na wszystko. Przedstawiono mi kilku potencjalnych rywali, ale mierzę wysoko i chciałem jak największego wyzwania. Takim będzie Welikowski.
- Jak czułeś się w walce z Kriegerem, pierwszej od powrotu ze sportowej emerytury?
- Ta walka była mi potrzebna pod względem mentalnym. Miałem problemy zdrowotne, które na szczęście udało się wyeliminować, a ten pojedynek miał potwierdzić, że wszystko gra. Na sparingach wszystko było dobrze, w ringu to się potwierdziło. Wreszcie mogę się skupić na wyzwaniach sportowych.
- Co to były za problemy?
- Miałem problem z małżowinami nosowymi, które były... za duże. Na szczęście, lekarz naprawił mój nos i już nie mam problemów z oddychaniem, jak wcześniej. Wreszcie normalnie funkcjonuję!
- Kiedy przeszedłeś zabieg i jak on wyglądał?
- Po walce z Talarkiem. Małżowiny były wypalane prądem, by się skurczyły. Nieprzyjemny zabieg, ale najważniejsze, że skuteczny. W walce z Talarkiem nastąpiło apogeum niedotlenienia i myślę, że była to jedna z przyczyn porażki. Odcięło mi tlen, nie byłem w stanie się zregenerować. Teraz jest o niebo lepiej. Wchodząc na salę treningową nie muszę się martwić o to, czy za chwilę nie zacznę się dusić.
- Jak bardzo zmieniłeś się jako pięściarz i człowiek w ostatnich miesiącach?
- Paradoksalnie, porażka z Talarkiem mnie wzmocniła. Nie boję się wyzwań, nie czuję presji i wychodzę do ringu z czystą głową. Wiem, ze stać mnie na bardzo dużo i choć w tym roku dużo straciłem w oczach kibiców, czuję że to jest ten moment, by odzyskać ich zaufanie. Jestem pewien, że wygram i wkrótce wrócę wyżej, niż byłem przed problemami zdrowotnymi.
Bilety na galę MB Boxing Night 6 w Radomiu do nabycia w serwisie www.ebilet.pl