To się zdarzyło na 10 sekund przed końcem czwartego starcia, gdy Młodziński zadał cios poniżej pasa, ale sędzia nie reagował. Młodziński rzucił się na Leśniaka, ale ten przetrwał, chociaż do narożnika schodził z grymasem bólu.
- Uderzał mnie kilka razy wyraźnie poniżej pasa, ale ten cios w końcówce rundy był naprawdę mocny. Mocno szarpnęło ochraniaczem, który przesunął się do góry i przygniótł mi jądro. Na początku chciałem przyklęknąć, zdziwiłem się, że sędzia nie przerwał walki - opowiada "Super Expressowi" Leśniak. - Już po walce czułem się bardzo źle, wymiotowałem. Coś się w tym jądrze wylało, przypomina ono gąbkę. To dziwne uczucie, nawet tego nie dotykam. Aż mnie trzęsie, jak o tym mówię. Pięściarz przechodzi trudne chwile, pomagają mu bliscy. - Cały czas zażywam silne tabletki przeciwbólowe, bo ciężko mi wstać z łóżka czy pójść do toalety. Staram się nie chodzić po mieszkaniu, muszę korzystać z pomocy innych. Czuję ogromny dyskomfort - kręci głową Leśniak. Mimo paskudnej kontuzji "Szczupak" (przydomek Leśniaka) jest gotów na trzecią walkę z Młodzińskim. - Wiem, że i pierwszy nasz pojedynek, który wygrałem, i ten drugi, zakończony remisem, podobały się publiczności, więc czemu nie? Chętnie wejdę do ringu z Kamilem jeszcze raz - mówi nam.
Zobacz też: Videoblog Andrzeja Kostyry. Pęknięta szczęka, wylane jądro - straszne kontuzje w boksie