"Super Express": - To był najcięższy okres przygotowawczy w karierze Wacha?
Piotr Wilczewski: - Kontrakty na walkę zostały podpisane miesiąc temu i nie było zbyt wiele czasu na przygotowania. Normalnie to powinno trwać 7-8 tygodni, tutaj mieliśmy krótszy okres, podczas którego wykonaliśmy kawał dobrej roboty. Były momenty kryzysu, Mariusza bolał noga, łokieć i krzyż, ale wszyscy wiemy, że to zaprocentuje w walce z Powietkinem.
- Powietkin jest jednak zdecydowanym faworytem.
- To dobrze! Na Powietkinie ciąży ogromna presja, a Mariusz niczego nie musi udowadniać. Jest mocny psychicznie, bardzo zdeterminowany i jeśli Powietkina dopadnie kryzys to Wach będzie potrafił to wykorzystać.
- Wachowi w przygotowaniach pomagał m.in. należący do światowej czołówki wagi ciężkiej Wiaczesław Głazkow (31 l., 21-0-1, 13 k.o.), . Jak cenna to była lekcja?
- Bezcenna. Sparingi były wyrównane, Mariusz na tle renomowanego partnera wyglądał bardzo dobrze. Przede wszystkim dało to pozytywnego kopa pod względem mentalnym. Wach zobaczył, że radzi sobie z przedstawicielem radzieckiej szkoły boksu, co dodało mu dużo pewności siebie.
- Walka odbywa się 4 listopada w dzień rosyjskiego święta narodowego. Nie unikniecie podtekstów politycznych.
- Zdajemy sobie z tego sprawę, sala będzie wypełniona po brzegi Rosjanami, pałającymi negatywnymi emocjami do Polaków. To jednak nas nie rusza. 4 listopada wychodzimy do ringu i robimy swoje.
- Żeby wygrać potrzebny będzie nokaut?
- Wszędzie na świecie jest tak, że sędziowie przy wyrównanej walce punktują na korzyść reprezentanta gospodarzy. No, oprócz Polski, bo u nas sędziowie lubią dawać prezenty obcokrajowcom. Wiemy, że na punkty nie wygramy. W 2011 roku też byłem skazywany na pożarcie przed walką z Asikainenem o mistrzostwo Europy wagi superśredniej, a wróciłem z pasem. Liczę, że Mariusz to powtórzy.
- Wach będzie walczył niemal za darmo, bo w zamian za rozwiązanie umowy z promotorami Jimmym Burchfieldem i Mariuszem Kołodziejem odda im wypłatę. To nie działa demotywująco?
- Paradoksalnie to Mariusza jeszcze bardziej mobilizuje. Przez chwilę się tym martwił, ale to profesjonalista, który zupełnie się od tego odciął. Chyba chce zagrać na nosie promotorom, do których stracił zaufanie. Jeszcze 4 miesiące temu moja wiara była mniejsza, ale ta sytuacja nakręciła Wacha.
Nie przegap!
Powietkin - Wach, Środa, 4 listopada, godz. 20, Polsat Sport