Robert Parzęczewski to pięściarz, o którym mówi się, że prędzej czy później powinien dostać szansę walki o pas mistrza świata. Faktycznie, najlepsi od dawna mają zapisane jego nazwisko w notatnikach. Polak otrzymał propozycje, by walczyć z Dmitrijem Biwołem, Siergiejem Kowaliowem i Callumem Smithem. Szczególnie atrakcyjna była druga oferta od tego ostatniego. W puli mistrzowski pas, do tego duże pieniądze...
Problemy czołowego polskiego boksera. Doprowadził się do ANEMII [WIDEO]
- Jestem pewien, że 99,9 procent innych polskich zawodników, wzięłoby walkę ze Smithem, zarobiło i przegrało. Ja mam większe ambicje. Mierzę wyżej niż być tylko pretendentem. Owszem, chcę zarobić na boksie, bo każdy chce żyć godnie, ale chcę być mistrzem świata i zrobię wszystko, by nim być. Mam na to czas. Potrzebuję jeszcze kilku walk, być może jednej, dwóch albo pięciu. To wszystko zależy od doboru przeciwników i sparingpartnerów. Czuję, że jestem krok albo dwa od zdobycia mistrzostwa świata - powiedział pięściarz, walczący w ostatnim czasie w wadze superśredniej.
To zdjęcie Mariusza Pudzianowskiego wywoła BURZĘ! Mało kto o tym wie
Pewien czas temu w podobnej sytuacji był Adam Kownacki. Miał ofertę z obozu Anthony'ego Joshuy, jednak nie zdecydował się na pojedynek, uznając, że nie jest jeszcze gotowy. W marcu 2020 roku przyszła porażka z Robertem Heleniusem i "Babyface" na razie nie ma co myśleć o walce o pas.
Borys Mańkowski WULGARNIE o Marcinie Wrzosku: Nie bądź k… HIPOKRYTĄ! [WIDEO]
Kolejnym rywalem Parzęczewskiego ma być doświadczony i groźny Ryan Ford. Polak i Kanadyjczyk mieli się zmierzyć najpierw w listopadzie 2019 roku, później w kwietnia 2020 roku. W tym pierwszym przypadku na przeszkodzie stanęły kłopoty zdrowotne Parzęczewskiego, w tym drugim - pandemia koronawirusa, która spowodowała odwołanie bądź zmianę terminów większości wydarzeń sportowych.
- Jakbym miał przegrać z Fordem, to nie mam czego szukać w boksie. To dobry, twardy i silny zawodnik, ale jeżeli chcę być mistrzem świata, to z takimi pięściarzami muszę wygrywać - stwierdził 26-latek.