"Super Express": - Jesteś chyba wielkim szczęściarzem. W 1980 roku miałeś lecieć samolotem, który rozbił się na warszawskim Okęciu. Zginęło wtedy 22 bokserów USA...
Ronnie Shields: - Tak było. Widać Bóg tak chciał i ocalił mnie. Nie poleciałem wtedy tym samolotem, bo zachorowałem na grypę i nie byłem w stanie nawet wstać z łóżka. Znałem wszystkich pięściarzy, którzy zginęli. To byli moi serdeczni koledzy.
- Czy po tej tragedii stałeś się innym człowiekiem?
- Nie wiem, nie mnie to oceniać. Ale na pewno jestem do dzisiaj bardzo wdzięczny Panu Bogu za to cudowne ocalenie.
- Skoro jesteś takim szczęściarzem, powinieneś zagrać w lotto, jest teraz do wygrania 800 milionów dolarów.
- Będę próbował.
- Mimo tej katastrofy wielokrotnie latałeś do Polski.
- Tak, bo nie można dać się sparaliżować własnym lękom. To, co nam jest pisane, i tak się stanie. Odwiedziłem Polskę w sumie z sześć razy, ale zawsze były to krótkie wyjazdy, tylko bokserskie. Przylot, aklimatyzacja, walka i powrót do Stanów. Nie miałem szansy poznać Polski. Ale to, co zobaczyłem, bardzo mi się podobało. Jeden z wyjazdów był z Andrzejem Gołotą, na jego walkę. Ostatnio rozmawiałem z Arturem, że jak wygra z Wilderem, wybierzemy się do Polski na wakacje i pokaże mi ten piękny kraj.
- Trenowałeś Tomasza Adamka i Andrzeja Gołotę, jakim pięściarzem jest Artur w porównaniu z nimi. Ma talent Gołoty i szybkość Adamka?
- Nie lubię porównywać pięściarzy, mogę powiedzieć, że z Arturem się świetnie pracuje. Kocha boks, to jest jego życie, jest bardzo inteligentny i szybko się uczy.
- Słucha cię?
- Tak, między nami nie ma żadnych nieporozumień. On głęboko wierzy, że pokona Wildera.
- A ty?
- Jak najbardziej. Ja nawet wiem, że mu się to uda, nie ma innej opcji. Na obu spoczywa ogromna presja. Ale Deontay w jedną noc może stracić wszystko, jeśli przegra. A dla Artura to walka życia, nie może się doczekać, rozpiera go energia. Mógł- by walczyć już dzisiaj, ma w sobie ogień. Przed tą walką jest najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.
- Właśnie, czy ten ogień nie sprawi, że nagle podpali się w ringu?
- Mamy na tę walkę ściśle określony plan, który konsekwentnie realizujemy na każdym treningu. Dużo rozmawiamy i omawiamy strategię. Artur coraz lepiej radzi sobie po angielsku i bardzo dobrze wszystko rozumie.
- Jakie niespodzianki przygotowaliście dla Wildera?
- Nie będę ich zdradzał, przyjedź na walkę, to sama zobaczysz. Zapewniam, że sam Artur będzie dla przeciwnika ogromną niespodzianką. Wilder nie walczył jeszcze z takim oponentem. Szpilka ma ogromne doświadczenie w amatorskim boksie i walczył z tak wysokimi zawodnikami jak Wilder. Miał też takich sparingpartnerów.
- Trenujesz z Arturem prawie od roku. Nad czym w szczególności pracujecie?
- Nad wszystkim po trochu. Kiedy zaczął ze mną trenować, był młodym, ale już doświadczonym zawodnikiem. Jego umiejętności bokserskie trzeba szlifować, a nie zmieniać.