Nikt w Polsce nie zna Steve'a Cunninghama (32 l.) tak dobrze, jak Krzysztof Włodarczyk (27 l.). "Diablo" stoczył z Amerykaninem dwie walki o mistrzostwo świata i jako jedyny go pokonał.
Teraz Włodarczyk radzi Adamkowi (32 l.): - Najważniejsze to nie odpuszczać nawet na chwilę, przeć do przodu i zadawać dużo ciosów. Trzeba lać Cunninghama po dole. W ten sposób można go wymęczyć, a to przyniesie efekt w dalszych rundach.
Włodarczyk docenia klasę Amerykanina. - W ostatnim pojedynku z Niemcem Huckem Cunningham walczył znakomicie. Jeśli tak zaboksuje dziś w nocy, Tomek będzie miał straszne kłopoty... - obawia się "Diablo".
Włodarczyk ostrzega starszego kolegę, żeby nie dał się uśpić rywalowi.
- On uwielbia "pykać", wyprowadzać lekkie ciosy. Nie robią żadnej krzywdy, ale sędziowie je widzą i potem punktują - tłumaczy. - Cunningham ma długie łapy, więc łatwo mu zadawać takie ciosy. Tomek musi odpowiedzieć zdecydowanymi atakami, bo inaczej przegra.
Według bukmacherów, faworytem dzisiejszej walki jest Amerykanin. Za jego zwycięstwo płacą 1,50:1 (wygrana Adamka jest wyceniana na 3:1). "Diablo" ma jednak inne zdanie.
- Moim zdaniem szanse są 50 na 50 - ocenia. - Obaj są groźni, potrafią uderzyć. Czemu bukmacherzy faworyzują Amerykanina? Bo Tomek tak naprawdę nie boksował z żadnym wybitnym rywalem. Cunningham to będzie pierwszy "kozak" w jego karierze.
Włodarczyk będzie kibicował Adamkowi, choć... jest mu wszystko jedno, kto wygra. - Ja w marcu muszę pokonać Fragomeniego w walce o pas WBC, a potem chętnie zmierzę się z mistrzem IBF. Nie obchodzi mnie, czy to będzie Adamek, czy Cunningham - mówi wprost.