- Nie chcę już żyć, codziennie myślę o samobójstwie - powiedział mistrz świata wagi ciężkiej WBO i WBA.
W ostatnich dniach Fury znów szokował bokserski świat. Najpierw po raz drugi odwołał rewanż z Władimirem Kliczką (40 l.), potem ogłosił zakończenie kariery, by za chwilę obwieścić, że to był tylko żart. Dodatkowo przyznał się do uzależnienia od alkoholu i kokainy.
- Piłem codziennie i zażywałem kokainę. Dużo kokainy - przyznał w wywiadzie dla magazynu "Rolling Stone". - Dlaczego miałbym jej nie brać? To nie jest środek dopingujący, a poza tym to moje życie i mogę robić, co chcę. Zresztą kokaina to i tak mały problem w porównaniu z tym, że nie chcę już dalej żyć.
Anglik przyznał, że w maju przerwał obóz w Holandii i od tamtej pory nie pojawił się na sali treningowej.
- Jedyną rzeczą, jaka mi pomagała, było upicie się. Ludzie mówią, że mam rozdwojenie jaźni, ale prawda jest taka, że mam maniakalne stany depresyjne. Mam nadzieję, że ktoś mnie zabije, zanim ja sam to zrobię. Każdego dnia myślę o samobójstwie i gdybym nie był chrześcijaninem, to zabiłbym się w 5 sekund.
Problemy Fury'ego paradoksalnie zaczęły się od momentu, gdy odniósł największy sukces sportowy - w listopadzie pokonał Władimira Kliczkę i zabrał mu pasy WBO, WBA i IBF wagi ciężkiej. - Tydzień po walce zabrali mi pas IBF, potem zaczęli grozić, że zabiorą inne. Ludzie nie mogli pogodzić się z wynikiem tej walki i chcieli mnie zniszczyć. Po wykryciu w jego moczu kokainy Fury'emu grozi utrata wszystkich pasów i dyskwalifikacja.
- Tyson jest w ciemnej życiowej dziurze. Nie dożyje "30", jeśli mu zabiorą to, co najbardziej kocha, czyli boks - powiedział przyjaciel Fury'ego, mistrz świata wagi średniej Billy Joe Saunders (27 l.).
- Pieniądze, sława i sukcesy są niczym, jeśli nie jesteś szczęśliwy. Ja nie jestem. Tym, którzy chcieli mnie zniszczyć, mówię "udało się". Jestem emocjonalnym wrakiem - podsumował Fury.