"Super Express": - Szczerze: Wach ma szansę na pokonanie Kliczki?
Paweł Skrzecz: - To jasne, że Ukrainiec jest faworytem, ale jeśli Wach poukłada sobie pewne rzeczy w głowie, to może sprawić ogromną niespodziankę.
- O co konkretnie chodzi?
- Rywale Kliczków bardzo często przegrywali walki z nimi, zanim wyszli na ring. Obawiam się, że podobny los może spotkać Mariusza, nie wiem, czy ta walka go nie przerośnie. Zwycięstwo będzie zależeć od tego, jak Mariusz rozegra pojedynek w głowie.
- Może się przestraszyć Ukraińca?
- Bardzo się tego obawiam. W latach 90., kiedy Wach był moim podopiecznym, w pewnym momencie się rozregulował i przestał wygrywać. Wziąłem go na spacer i spokojnie wytłumaczyłem, że nadchodzi jego czas. Uwierzył w siebie i znów zaczął wygrywać. Mam nadzieję, że jego obecny trener też wie, jak do niego dotrzeć, bo to będzie kluczowa sprawa.
- Wach cały czas prowokuje Kliczkę. Przykleił sobie jego zdjęcia na worku treningowym...
- Ja rozumiem, że prowokacje to część boksu. Ale to, co robi Wach, to absurd. On doskonale wie, z kim boksuje, te zachowania są niepotrzebne i może ich później żałować. Powinien przestać się zgrywać i przemówić dopiero w ringu, pięściami.
- Mariusz przyznał "Super Expressowi", że przed walką z Kliczką zrezygnował z seksu. Pan również tak robił?
- Owszem, zdarzało się, ale co najwyżej na 3 dni przed walką. Jest takie bokserskie powiedzenie:"jeśli ktoś straci całą energię na zabawy z kobietami, to potem w ringu nie może się dziwić, że ręce opadają, a nogi stają" (śmiech).
Nie przegap!
Wach - Kliczko, sobota, od 20.50, pay-per-view na platformach Polsatu Cyfrowego, Cyfry Plus i N