"Let's go champ". Chyba jeden z najbardziej znanych okrzyków w historii Stanów Zjednoczonych. Shannon Briggs używa go od lat. Nie inaczej było podczas ważenia Władimira Kliczki i Bryanta Jenningsa. Amerykanin wyzywający na pojedynek Ukraińca to już niemal stały fragment gry. Problem w tym, że tym razem zabrakło mu chyba pomysłu. Wcześniej potrafił założyć hełm, zjeść rywalowi obiad, a tu skończyło się tylko na kilku okrzykach. O tyle absurdalnych, że mistrz świata wsłuchiwał ich już na schodach ruchowych, więc najpewniej rozbawił go tylko widok swojego prześladowcy.
Artur Szpilka rozbił Ty Cobba w drugiej rundzie! Efektowne przywitanie z amerykańską publicznością!
Sam Briggs chyba z zabawnych eventów uczynił styl swojego życia. 47-latek wciąż jednak stara się utrzymywać w życiowej formie. Jego postura rzeczywiście może robić wrażenie, ale już kolejne walki nie za bardzo. Ostatnio - miesiąc temu! - walczył na Panamie. Z niejakim Zoltanem Petranyiem. Nie wiemy skąd gościa wziął, ale cała walka wyglądała mocno absurdalnie.
Pierwsze skojarzenie? Ojciec wraca do domu z wywiadówki.
KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail