"Super Express": - Podobał ci się Szpilka w starciu z Wilderem?
Krzyszof Zimnoch: - Walczył dobrze, dobrze się poruszał, trzymał wysoko ręce i wywierał presję na Wildera, który długo nie mógł znaleźć na niego recepty. Ale popełnił błąd, który Amerykanin wykorzystał. Szpilka pokazał w tej walce, że ma jaja, ale samymi jajami walki o mistrzostwo świata się nie wygrywa.
- Ty masz teraz walczyć 20 lutego w Legionowie z Mikiem Mollo, który dwa razy przegrał ze Szpilką, ale miał go trzy razy na deskach...
- Oglądałem te walki na żywo w telewizji i raz powtórkę jednej z nich. Przypomniałem też sobie walkę Mollo z Andrzejem Gołotą (w 2008 roku, Gołota wygrał na punkty - red.). Wiem o Mollo dosyć dużo, treningi mam ustawione pod niego. Spodziewam się ciężkiej walki.
- Chcesz go znokautować tak jak Szpilka?
- Nie nastawiam się na nokaut, interesuje mnie wyłącznie zwycięstwo, styl nie ma aż tak wielkiego znaczenia.
Zobacz: Artur Szpilka: Wrócę i zdobędę tytuł mistrza świata!
- W przygotowaniach pomagał ci były pretendent do mistrzostwa świata Dereck Chisora.
- Tak, sparingi z nim są bardzo wartościowe. Mocno bije, trzeba bardzo uważać, żeby nie przyjąć żadnej "bomby". Właśnie dzięki takim sparingpartnerom czuję, że się rozwijam.
- Dlaczego przeprowadziłeś się do Anglii?
- Szukałem czegoś nowego, a na wyjazd namówił mnie kolega, który amatorsko trenował u mojego aktualnego trenera CJ-a Husseina. Gdy pierwszy raz spojrzałem CJ-owi w oczy, wiedziałem, że to człowiek, który da mi wszystko. Nie pomyliłem się.
- Co masz na myśli?
- To świetny fachowiec, ciągle mnie czymś zaskakuje i daje mi dużo energii. Nie mam czasu na rutynę, bo wchodząc do sali, czuję się, jakby ktoś wylał mi kubeł zimnej wody na głowę. Nigdy nie wiem, czego się spodziewać i to jest najlepsze.
- Mówi się o twoim występie na gali Polsat Boxing Night. Jest coś na rzeczy?
- Na pewno wystąpię, tylko pytanie czy w kwietniu czy listopadzie. Na razie skupiam się jednak tylko i wyłącznie na Mike'u Mollo.