Super Express: - Przylecieliście do Las Vegas ponad dwa tygodnie przed walką. Dlaczego tak wcześnie?
Robert Złotkowski: - Jeżeli Janek walczy w miejscu, gdzie jest bardzo duża różnica czasowa, to lubi być tam dużo wcześniej. Z reguły obliczamy dobę na godzinę różnicy. Im wcześniej przylecieliśmy, tym lepiej. Teraz funkcjonuje już w lokalnym czasie.
- Ten czas spędziliście bardzo aktywnie.
- Drugi dzień po przylocie wspinaliśmy się na pokaźną górę. Janek osiągnął wysokość 3 600 m n.p.m. Ja zostałem na 3 tyś. Zrobiliśmy to w ramach treningu tlenowego. Wybraliśmy się też na wycieczkę rowerową poza miasto, gdzie jeździliśmy po bezdrożach. Każdego dnia trenowaliśmy dwa razy dziennie w ośrodku UFC, gdzie przygotowują się najlepsi zawodnicy w tej dyscyplinie.
- Trudno było przygotować Jana pod tak wszechstronnego rywala?
- Przygotowaliśmy go najlepiej jak potrafiliśmy. Jest w doskonałej formie. Teraz wszystko w jego rękach i nogach. Choć wiadomo, że czasami o wszystkim decyduje dyspozycja dnia. Staraliśmy się jak najlepiej dobrać sparingpartnerów. Jesteśmy gotowi, aby wygrać sobotnią walkę.
- Nie było problemu ze znalezieniem sparingpartnerów przypominających stylem walki Nigeryjczyka?
- Znaleźliśmy zawodników, którzy często zmieniają płaszczyznę zadawania ciosów. Z Jankiem sparowali kick bokserzy, a w Las Vegas jest z nami Izu Ugonoh, więc wachlarz sparingpartnerów był dosyć duży. To były wyczerpujące sparingi.
- Znaleźliście słabe punkty u Nigeryjczyka?
- Oczywiście, każdy ma jakieś słabości. Mamy swój plan na tę walkę i Janek będzie starał się przełamać rywala. Wszystko będzie można zobaczyć w trakcie walki. Wiadomo, że Adesanya jest bardzo ruchliwy i będzie trzeba to zniwelować. Jednak Janek nie może go ganiać po oktagonie.
- Eksperci przewidują, że walka będzie się toczyć w stójce. Czy właśnie takiego scenariusza można się spodziewać?
- Tego nikt nie jest w stanie przewidzieć. Wiadomo, że Janek jest bardzo mocny w parterze, a Adesanya tylko dobrze wstaje z tego parteru. Nigeryjczyk rozstrzygał swoje walki w stójce i do tego będzie dążył w sobotę. Janek jednak jest na to przygotowany. Nie można zapominać, że jest mistrzem świata w tajskim boksie, więc jest bardzo wszechstronny. W sobotę Nigeryjczyk przekona się o sile ciosu Cieszyńskiego Księcia. Trzeba jednak być skoncentrowanym, bo Adesanya słynie z nieszablonowych kopnięć.
- Błachowicz ponownie nie jest faworytem swojej walki, choć jest mistrzem świata w tej kategorii wagowej. Nie przeszkadza mu to?
On lubi występować w roli „underdoga”. Jednak to Adesanya robi wycieczkę do kategorii wagowej rywala. Historia pokazuje, że takie eksperymenty nie kończą się dobrze. Nigeryjczyk przypłaci to pierwszą w karierze porażką.