Artur Binkowski to jeden z najpopularniejszych pięściarzy wagi ciężkiej pochodzących z Polski, choć przez długi czas reprezentował Kanadę. Nigdy nie ukrywał jednak przywiązania do Polski i sam mówi o sobie "polski olimpijczyk", zyskał też sławę jako "Orzeł Biały". Ostatnio miał w życiu spore problemy i wylądował na ulicy, ale powoli wychodzi na prostą. W dalszym ciągu interesuje się sportami walki, którymi od kilku dni rządzi temat walki Marcina Najmana z Andrzejem Fonfarą. Ten drugi znokautował rywala w 16 sekund, a Binkowski jest wściekły, że Polacy w dalszym ciągu pozwalają "El Testosteronowi" zarabiać.
Artur Binkowski zwrócił się do Polaków w sprawie Najmana
Kamil Heppen, „Super Express”: - Ostatnio jest głośno o walce byłych pięściarzy. Oglądałeś starcie Marcina Najmana z Andrzejem Fonfarą?
Artur Binkowski: - Proszę, tylko nie porównujmy prawdziwego gladiatora, którym jest Andrzej, do jakiegoś nieudacznika, którym jest Najman. To, że on potrafił się tam jakoś przebić, przygarnąć hajs za tę walkę i wystąpić przed kamerami z Andrzejem… Podziwiajmy tego nieudacznika za to, że nie umie walczyć ani w boksie, ani w parterze, a potrafi się wkleić przed telewizory i dobrze zarobić.
- Ta walka trwała zaledwie 16 sekund…
- Nie oglądałem tej walki, ale słyszałem. Nie wiem, dlaczego wy to robicie. Najman zarabia ten hajs tylko dlatego, że wy to oglądacie. Ktoś wykupuje pay-per-view i on na tym zarabia. Czyli co, Polska jest chora? Wszyscy wiemy z góry, jak dana walka będzie wyglądać, bo zrobił to już wiele razy. Wchodzi, zrobi dwa kroki i odklepuje. To jest dla was zabawa? Nie wiem, Polacy są naprawdę tak zdołowani swoim życiem codziennym? Przechodzicie lekką depresję? Jeżeli coś, to proponuję – idźcie do zoo, oglądajcie zwierzęta zamknięte w klatkach, a nie przykładacie się do najmanowskiego szamba.
- Freak-fighty z założenia są rozrywką.
- Dobrze, we freak-fightach jest dużo zdolnych i konkretnych chłopaków, naszych orzełków, których pozdrawiam. Ale nie Najman!
Binkowski ostro skrytykował "Diablo" Włodarczyka, Fonfarę i Głowackiego
- Było naprawdę blisko walki Krzysztofa „Diablo” Włodarczyka w FAME MMA. Widziałbyś go w tej federacji?
- Nie widziałbym. To jest dla mnie dziwne. Nie tylko on, Andrzej Fonfara też. Powiedz mi, że Andrzej jest biedny. Jeżeli ktoś z naszych polskich gladiatorów jest dzisiaj biedny to jestem to ja. A mi nie brakuje. I co, Fonfara czy Głowacki poniżają się do takiego stopnia…
- Krzysztof Głowacki walczy dla KSW, a nie we freak-fightach.
- To jest podobne. Jedyne co mi się podoba w tych wszystkich organizacjach to GROMDA. Pozdrowienia dla wszystkich organizatorów i gladiatorów z GROMDY. Tam jest konkretnie.
- Wielu zawodników GROMDY przeniosło się do MMA, gdzie są większe pieniądze.
- Z drugiej strony żyjemy w takich dziejach, że cały świat jest nie tylko dziwny. Jest chory. Ja to widzę najlepiej, mieszkając przez 35 lat w Kanadzie. Miałem tam dobry podgląd na cały świat. Toronto to nie Kanada. Toronto liczy mniej więcej 10 milionów ludzi z całego świata, a Kanadyjczycy to mały ułamek tej liczby. Przeprowadzałem tam rozmowy z różnymi ludźmi – z Indianami, z Eskimosami…
- A czy ty dostałeś jakieś oferty walki we freakach?
- Oferty były, ale mnie to nie interesuje. Moje słowo jest święte tak jak, mam nadzieję, każdego z nas. Nie to nie. Pieniądz mnie nie kupi.
Listen on Spreaker.