Rafał Haratyk po KSW 100. Niesamowita anegdota z walki w Afryce
Jubileuszowa, setna gala KSW przeszła do historii. Festiwal nokautów rozpoczął się bardzo szybko. W walce o pas w kategorii półciężkiej Rafał Haratyk znokautował Marcina Wójcika już w drugiej rundzie, choć w pierwszej odsłonie pojawiły się niemałe problemy. Haratyk fenomenalnym ciosem powalił na ziemię rywala i dobił go w parterze. Kilka dni później „Polish Tank” był gościem w redakcji „Super Expressu”.
W rozmowie z dziennikarką Małgorzatą Brzezińską opowiedział o historii, gdy podczas jubileuszowej gali w Afryce EFC 50 wyszedł do klatki… po drinku!
- Ten trener to mnie wszędzie sprzedaje z tym. Zdarzyło mi się raz po drinku wyjść do walki, ale nieświadomie. Potrzebowałem kawy, czułem się trochę zamulony, a zaraz miała być walka. Nigdzie nie mogłem znaleźć kawy. To było na EFC 50 w Afryce! Było stoisko, gdzie lali napoje energetyczne. Poszedłem tam z trenerem i poprosiłem o jedną sztukę. Mój angielski nie był i nie jest rewelacyjny – zaczął opowieść Haratyk w rozmowie z „Super Expressem”.
Haratyk mierzył się wtedy z Gordonem Roodmanem i znokautował go już w pierwszej rundzie.
- Pan mi zaczął nalewać, rozmawiałem z trenerem. Dostałem kubeczek i poszliśmy. Okazało się, że to był drink z napojem energetycznym. Kiedy się zorientowałem? Po walce zobaczyłem, że to są drinki. Ale dużo alkoholu tam nie było, bo go nie czułem. Walka zakończyła się fajnie, znokautowałem rywala – dodał.