Walka Piotra Świerczewskiego z „Daro Lwem” uświetniła premierową galę FAME Friday Arena, która zapoczątkowała nową serię wydarzeń spod szyldu organizacji FAME. Zestawienie było dość interesujące, bo Piotr Świerczewski walczył już w klatce, ale było to cztery lata wcześniej. „Świr” postanowił jednak wrócić i dostał niezwykle ciekawego rywala. Dariusz „Daro Lew” Kaźmierczuk przez kilka lat był walczył na profesjonalnych galach, przede wszystkim w PLMMA, jednak po 9 walkach jego bilans był, mówiąc wprost, fatalny – wygrał on bowiem tylko jedną walkę. Wówczas przeniósł się do freak-fighów, ale tam też nie radził sobie najlepiej. Ostatnio miał jednak serię 2 zwycięstw i z pewnością przewyższał swojego piątkowego rywala doświadczeniem.
Piotr Świerczewski pokonał „Daro Lwa”. Seria zwycięstw Kaźmierczuka przerwana
Jeszcze przed walką „Świr” w rozmowie z „Super Expressem” krytycznie wypowiadał się o umiejętnościach swojego rywala. Szybko okazało się, że pewność siebie byłego reprezentanta Polski w piłce nożnej nie była przesadzona. Już w pierwszej rundzie pokazał, że nie zapomniał jak się kopie, zdzielił rywala kilkoma low-kickami, co w końcu położyło Kaźmierczuka. Ten próbował odpowiedzieć sprowadzeniem, ale "Świr" zdołał szybko wstać i niedługo "Daro Lew" znów leżał - wyraźnie odniósł kontuzję po kopnięciach Świerczewskiego i miał problemy z chodzeniem. Były piłkarz jeszcze padł pod koniec rundy, ale po chwili wybrzmiał gong. W przerwie między rundami okazało się, że kontuzja nogi była na tyle poważna, że Kaźmierczuk już nie zdołał wrócić do walki!