Kilka dni temu odbyła się kolejna już gala MMA KSW 44: The Game. Szefowie federacji już jednak zajmują się kompletowaniem kolejnej karty walk i snuciem planów na przyszłość. Z Gdańska KSW przeniesie się do Londynu. Następne plany może nie są znane jeszcze wszystkim kibicom KSW, ale Maciej Kawulski i Martin Lewandowski z pewnością mają zarys tego, w jakim kierunku miałaby podążyć ich federacja. Jednym z konkretnych planów jest Szymon Kołecki. Szefowie KSW nawet nie ukrywają, że chcieliby mieć tego zawodnika na swoich galach.
- Nas ten zawodnika bardzo interesuje. Nie ukrywamy tego. To jest zawodnik, który ma wszystko to, czego federacja KSW szuka, czyli bardzo solidny background, dużą popularność, ciekawość i umiejętność elektryzowania publiczności. W moim odczuciu droga Szymona jest bardzo rozsądna, ale troszeczkę już za długa. Boję się, że to z czasem się wypali i walki z zawodnikami zdecydowanie słabszymi na papierze nie będą się broniły. To jest czas dla Szymona, aby zaczął mierzyć się z poważniejszymi rywalami. Jego boje zainteresowałyby całą Polskę - powiedział w programie "Puncher Extra Time" Maciej Kawulski.
Szymon Kołecki zasłynął swoją karierę w podnoszeniu ciężarów. W 2000 roku zdobył srebrny medal igrzysk olimpijskich w Sydney. Osiem lat później był najlepszy w Pekinie. W 2012 roku zakończył profesjonalną działalność sztangisty i objął fotel prezesa Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów. Funkcję sprawował cztery lata. Po odejściu ze związku dołączył do Nastula&Okniński Team i zadebiutował na gali PLMMA. Po pięciu zwycięskich pojedynkach z polskimi zawodnikami, Kołecki zmierzył się z Chorwatem Ivo Cukiem, ale już pod skrzydłami Babilon MMA. W sześciu swoich walkach nie zaznał goryczy porażki.