Jeszcze kilkanaście miesięcy temu niewiele brakowało, aby Błachowicz zakończył swoją przygodę z amerykańską federacją mieszanych sztuk walki. W sześciu starciach wygrał tylko dwie. Ale zwycięska passa zaczęła się pod koniec 2017 roku. W czterech kolejnych starciach Polak był niepokonany.
Dzięki temu szybko awansował w hierarchii wagi półciężkiej i był coraz bliżej walki o pas mistrzowski. Dzielił go od tego tylko jeden pojedynek. Podczas gali w Pradze zmierzył się z Thiago Santosem. Brazylijczyk słynie z potężnych ciosów i kończenia starć przed czasem. Walka Błachowicza z Santosem zaczęła się jednak spokojnie.
W pierwszej i drugiej rundzie obaj zawodnicy nie forsowali zabójczego tempa. Wiedzieli, że w najgorszym przypadku będą walczyć prawie pół godziny. Brazylijczyk był jednak stroną aktywniejszą i decydował się na niskie kopnięcia. W pewnym momencie pojawiło się solidne zaczerwienienie nad kolanem polskiego wojownika.
Pojedynek rozstrzygnął się na początku trzeciej rundy. Błachowicz postanowił ruszyć do przodu i zaatakować rywala. Nadział się jednak na potworną kontrę. Do szczęki Polaka doszedł najpierw prawy, a następnie lewy sierpowy, który powalił go na deski. Santos bardzo szybko dopadł do przeciwnika i zaczął go okładać ciosami z góry. Sędzia nie miał innego wyjścia i musiał przerwać walkę.