Mimo że była to walka w kategorii półciężkiej, można było odnieść wrażenie, że zawodnicy są z dwóch kategorii niżej. Pojedynek od początku był toczony w niewiarygodnie szybkim tempie, a pierwszą rundę można było chyba zapisać delikatnie na korzyść Janusza.
W drugiej odsłonie reprezentant olsztyńskiego Arrachionu zaczął uzyskiwać przewagę, a gdy walka przeniosła się do parteru, prawie udało mu się zapiąć duszenie. Janusz ostatecznie się z tego wykaraskał.
W trzeciej rundzie obaj już opadli z sił, ale wciąż dążyli do skończenia walki przed czasem. To się jednak nie udało i zwycięzcę musieli wyłonić sędziowie. Ci wskazali jednogłośnie na Kowalskiego (wszyscy punktowali 29-28),
Natychmiast po ogłoszeniu werdyktu Janusz wziął od prowadzącego wywiady Artura Łukaszewskiego mikrofon i zaprosił do klatki swoją partnerkę, po czym... padł na kolana i się jej oświadczył. Wyraźnie rozemocjonowana kobieta przyjęła jego oświadczyny. - Planowałem zrobić to tylko po wygranej walce, ale skoro była taka fajna bitka, to uznałem że mogę mój plan nieco zmienić - uśmiechał się po walce Janusz, który już zapowiedział, że chce jak najszybciej wrócić na zwycięską ścieżkę.
Wideo z oświadczyn można zobaczyć TU.