Michał Materla to jedna z tych postaci w polskim MMA, bez której trudno wyobrazić sobie tę dyscyplinę sportu. "Cipao" z KSW związany jest niemal od początku istnienia tej federacji, jest jej byłym mistrzem i dał wiele nieprawdopodobnych walk, którymi zdobył serca kibiców. Trudno ukryć, że Materla jest już blisko zakończenia kariery, ale nadal nie ogłosił żadnej decyzji, choć po porażce z Pawłem Pawlakiem mówił mediom, że musi się nad wszystkim poważnie zastanowić.
Mrożąca krew w żyłach historia Materli
Obecnie Materla ciężko pracował na obozie treningowym, który miał miejsce w polskich górach. Zawodnik KSW pokazywał zdjęcia z treningów oraz górskich wypraw. W niedzielę opisał historię z wyjścia na Giewont, która może mrozić krew w żyłach. - Wyszedłem dzisiaj sam o 8:00 w góry na Giewont . Warunki były ciężkie ,w nocy spadło dużo śniegu i szlaki były całkowicie nie widoczne . Kawałek za schroniskiem spotkałem 3 doświadczonych turystów Wiesia , Jacka i Szymona do których dołączyłem bo razem raźniej i bezpieczniej . Droga była fizycznie bardzo wymagająca bo na szlaku byliśmy pierwsi i musieliśmy iść po pas w śniegu żeby zrobić przejście (Wiesiu jesteś kozak) - czytamy we wpisie.
- Po wejściu na górę była ogromna satysfakcja i zachwyt pięknymi widokami, wyszło słońce, herbatka i nie udana próba ataku na Giewont. Nagle słyszymy helikopter i któryś z chłopaków dostaje telefon ze zeszła lawina, która porwała parę. Reakcja T.O.P.R. była natychmiastowa i bardzo z koordynowana, co poskutkowała szybkim znalezieniem kobiety i chwilę później niestety w stanie krytycznym mężczyzny. Pod czas zejścia świadek zdarzenia powiedział nam że wzdłuż szczytu przebiegły dwie kozice które wywołały lawinę - napisał Materla. Okazuje się, że lawina zeszła tuż po tym... jak zawodnik znalazł się na szczycie. - Dosłownie chwilę po tym jak weszliśmy na górę . Przez chwilę przeszła mi myśl , kilka minut wcześniej spadła by ta lawina i… - opisał wydarzenia Materla.