Adam Małysz z pewnością nie tak wyobrażał sobie początek Polskiego Turnieju. Już po pierwszej oficjalnej serii, jaką były kwalifikacje w Wiśle, polskie skoki zapłonęły. Wszystko przez wypowiedź Jakuba Wolnego, który publicznie podważył kompetencje trenera kadry B - Davida Jiroutka. Błyskawicznie został zawieszony i do rywalizacji miał wrócić dopiero w lutym podczas FIS Cupu. Małysz jako prezes Polskiego Związku Narciarskiego podjął jednak pewne działania i doprowadził do spotkania, na którym doszło do oczyszczenia atmosfery między skoczkami a trenerami. Następny krok należał do zawieszonego Wolnego, który najwyraźniej doszedł do porozumienia z Jiroutkiem. Świadczy o tym fakt, iż już w najbliższy weekend wystąpi w Pucharze Kontynentalnym, a PZN poinformował o jego odwieszeniu. Tak szybka zmiana decyzji niekoniecznie podoba się Kazimierzowi Długopolskiemu.
Adam Małysz zrównany z ziemią. Burza w polskich skokach
- Takie są konsekwencje w PZN. Widać, że tam też panuje jakiś chaos - powiedział w rozmowie z WP SportoweFakty były olimpijczyk i uznany trener. - Skoro uważali, że Jakub Wolny postąpił niewłaściwie, to powinni go zawiesić do końca sezonu. Teraz go nagle odwiesili. Dla mnie cała sytuacja jest niezrozumiała, niepoważna i po prostu śmieszna - dodał szybko. Jego zdaniem oczyszczenie atmosfery w kadrze będzie trudne, zwłaszcza gdy konflikt wyszedł na jaw.
PZN poinformował, że Wolny okazał skruchę w rozmowach z trenerami i zapewnił o chęci ścisłej współpracy. Decyzja o odwieszeniu była podyktowana dobrem skoczka i całej drużyny. - Jakub już też nie jest młodym zawodnikiem i na pewno myśli, co dalej, jeśli jego kariera nie będzie się rozwijała. Nie ma wiele do stracenia w tej chwili. Pewnie czuje, że stać go na lepsze wyniki, bo gdyby nie miał takiej świadomości, to nie wypowiadałby się w taki sposób, jak to zrobił kilkanaście dni temu - podsumował Długopolski.