"SE": - Czuje się pan zawiedziony?
Dawid Kubacki: - Czołowa dziesiątka to nie powód do niezadowolenia, przed zawodami wziąłbym ją w ciemno. Patrząc na cały weekend w Wiśle, wykonałem solidną robotę. Owszem, zdarzył się błąd w ostatnim skoku, ale nie jakiś dramatyczny. A błędy się zdarzają zarówno na treningach, jak i w konkursach.
Kamil Stoch: Stać mnie na więcej
- A może drżały panu nogi? Na igelicie był pan przecież dominatorem?
- Nie drżały. A letnie sukcesy powinny mi pomóc, bo zbudowały wiarę w siebie i pewność, że okres przygotowawczy przepracowałem jak należy. Wiem, że jest presja na moje sukcesy, zwycięstwa. Ale ja sobie tej presji nie nakładam. Sztuką jest wykorzystać presję na swoją korzyść. Staram się to osiągnąć przez koncentrację na oddawaniu jak najlepszych skoków. Doszedłem do tego dzięki dojrzałości i pracy z psychologiem.
- Czy pana dobra dyspozycja jest już "poskładana".
- Myślę, że jest bliska tego, co chciałbym prezentować w tym sezonie. Wiem, że stać mnie na bardzo dobre skoki i tego będę się trzymał. Ja i koledzy startujemy z wysokiego poziomu i teraz trzeba się skoncentrować nad dalszą spokojną pracą, żeby poziom jeszcze podnieść i sięgać po wyższe cele.
- Sny o igrzyskach w Pjongczangu już pan miał?
- Tak, igrzyska już mi się śniły, ale na wizualizację olimpijskich startów jeszcze za wcześnie.