"Super Express”: - Czy Kamil stał się droższy po najlepszym w karierze sezonie?
Ewa Bilan-Stoch: - Na pewno tak. Było też więcej zainteresowania niż w ostatnich latach. A ja mam satysfakcję, że udało się zamknąć umowy na wszystkie powierzchnie reklamowe. Po raz pierwszy od czterech lat, gdy zostałam menedżerką. Dotyczy to zarówno Kamila, jak Dawida Kubackiego, Stefana Huli oraz naszego klubu Eve-nement Zakopane
- Czy daleko pani mężowi do sum uzyskiwanych przez naszych reprezentacyjnych piłkarzy?
- Nie znam wielkości kontraktów piłkarzy, więc nie umiem się do tego odnieść. Myślę jednak, że dla skoczków narciarskich w pełni satysfakcjonujące jest to, co otrzymują. Gdyby były to sumy większe, być może popsułyby relacje pomiędzy nimi. A te są w kadrze znakomite.
- A wobec Adama Małysza z jego najlepszych czasów?
- Też nie wiem, ile otrzymywał Adam. Mogę tylko powiedzieć, że nasza strategia marketingowa jest inna. Pewnie to widać...
- Jakiej oferty by pani nie przyjęła? Broń palna? Prezerwatywy?
- Nie przyjęłabym takiej, przy której Kamil czułby się źle. Natomiast nie traktuję żadnej propozycji jako „śmiesznej”, bo mogą stać za nią fajni ludzie i sympatyczny projekt. W ten sposób Kamil reklamował kiedyś wełny mineralne. A ponadto kontraktów nie powinno być za wiele, żeby nie zakłócać wyrazistości wizerunku i aby mieć czas dla siebie. Obok głównego sponsora, czyli firmy Atlas, jest kilka firm wspierających Kamila. Mamy też markę czapek zimowych Kamiland, którą przygotowałam i projektowałam osobiście. To już czwarty rok ich sprzedaży. Przyznam, że po otwarciu tego sezonu trudno nadążyć z realizacją zamówień. Tak bardzo, że trzeba zwiększyć produkcję, aby sprostać naszym klientom.