Gregor Schlierenzauer, Thomas Thurnbichler

i

Autor: Kamil Heppen/Super Express/Cyfrasport Gregor Schlierenzauer, Thomas Thurnbichler

Legenda przemówiła

"Tylko głupiec nie chciałby zatrudnić Thurnbichlera". Gregor Schlierenzauer dla "Super Expressu"

2025-04-14 5:30

Thomas Thurnbichler ostatecznie odchodzi z polskich skoków. Austriak po zwolnieniu z funkcji głównego trenera odrzucił propozycję Polskiego Związku Narciarskiego dotyczącą objęcia kadry juniorów. W kuluarach mówi się, że do współpracy mocno namawiają go Austriacy i Niemcy. Na jego powrót do ojczyzny liczy m.in. legendarny austriacki skoczek, Gregor Schlierenzauer, który ocenił całą tę sytuację w rozmowie z "Super Expressem".

Ostatni weekend sezonu Pucharu Świata w Planicy przyniósł informację o zakończeniu współpracy z Thomasem Thurnbichlerem w roli głównego trenera reprezentacji Polski, ale na stole wciąż była oferta objęcia kadry juniorów. Ta decyzja miała zapaść tuż po zawodach Red Bull Skoki w Punkt w Zakopanem, jednak w wyniku drobnego nieporozumienia nieco się przeciągnęła. Ostatecznie w piątek (11 kwietnia) oficjalnie doszło do raczej spodziewanego rozstania Thurnbichlera z Polską, zwłaszcza po publicznej krytyce ze strony m.in. Dawida Kubackiego czy Aleksnadra Zniszczoła. Austriak nie obejmie polskich juniorów i najbliższe tygodnie (miesiące?) wyjaśnią jego przyszłość. Sporo mówi się o tym, że może być ona związana z Niemcami lub powrotem do Austrii, o czym także porozmawialiśmy z Gregorem Schlierenzauerem podczas wspomnianej imprezy Red Bulla.

Adam Małysz otrzymał cios prosto z FIS! Niemcy tylko na to czyhali. Nie do wiary

Gregor Schlierenzauer szczerze o zamieszaniu z Thurnbichlerem w Polsce

Kamil Heppen, "Super Express": - Co myślisz o zwolnieniu Thomasa Thurnbichlera na rok przed igrzyskami? Sporo mówi się, że Austria i Niemcy chcą go teraz zatrudnić.

Gregor Schlierenzauer: - Tylko głupiec nie chciałby teraz zatrudnić Thomasa. Jest fachowcem, ale nie jest łatwo być głównym trenerem w Polsce, gdzie masz bardzo doświadczonych skoczków z bogatą historią i wieloma sukcesami na koncie. To naprawdę trudne i myślę, że Polska po nieudanym sezonie podjęła dobrą decyzję.

- A czy widzisz dla niego miejsce w reprezentacji Austrii, która zajęła całe podium Pucharu Świata, ustrzeliła dublet w Pucharze Kontynentalnym i całkowicie zdominowała "trzecioligowy" FIS Cup?

- Thomas jest naprawdę dobrym trenerem dla skoczków młodych i tych w średnim wieku. To on był trenerem Daniela Tschofeniga [tegorocznego zwycięzcy PŚ - red.], więc wie, jak rozwijać talent. A jego praca w Polsce była cennym doświadczeniem dla obu stron.

- W czym tkwi austriacki sekret sukcesów?

- Wszystko się teraz zgadza, ale nie zawsze tak było. Wypracowaliśmy odpowiednią strukturę i dobrą filozofię skakania. Nasza technika jest w punkt. Do tego mamy świetnych trenerów i wielu utalentowanych skoczków. W takiej sytuacji łatwiej o wystrzał któregoś z nich. Ale taki sezon, jak ten ostatni, wymaga trochę szczęścia.

Wielka rewolucja w skokach narciarskich ogłoszona! Nowy format konkursów. Sprawdzą go w Wiśle

Adam Małysz przed Red Bull Skoki w Punkt. Podsumował burzę w polskich skokach po odejściu Thurnbichlera

- Ale jak to robicie? Niemcy, Słoweńcy, Polacy, Norwegowie - oni wszyscy wkładają sporo w skoki narciarskie, a wasze kadry B, C czy juniorów i tak są zdecydowanie lepsze.

- Potrzeba odpowiednich osób na odpowiednim miejscu. Trzeba wykrywać młode talenty i pomagać im w rozwoju. Jeśli teraz jesteś dobry, musiałeś na to zapracować 10 lat temu. My też mieliśmy sezony Pucharu Świata, kiedy tylko jeden zawodnik był naprawdę mocny, np. Stefan Kraft. Nikt poza nim wtedy nie błyszczał. Ale 5-10 lat temu postawiliśmy na naprawdę dobrą wizję i strukturę. I teraz mamy tego efekty.

- Co do Norwegów, zawsze byłeś skoczkiem zwracającym uwagę na estetykę. Jak widzisz obecną sytuację w skokach narciarskich, skandal z mistrzostw świata z Norwegami i późniejsze ich odwieszenie w... Prima Aprilis?

- Cóż, skoki wciąż są niezwykłym sportem. Rekord świata Domena w Planicy był niesamowity. To szalone, widzieć to w telewizji. Oczywiście są też "efekty uboczne", jak cała ta dyskusja o kombinezonach. Myślę, że teraz jest dobra okazja, żeby wykonać krok naprzód. Powinno się trochę zaostrzyć kwestie sprzętowe. A potem po prostu ramię w ramię robić swoje, zwłaszcza że potrzebujemy Norwegii. To kraj o wielkiej tradycji i skoki potrzebują Norwegii.

Zawieszony norweski skoczek przerwał milczenie i zaatakował FIS! Współpracuje z prawnikami

Potrzebujemy Norwegii. To kraj o wielkiej tradycji i skoki potrzebują Norwegii - "Schlieri" o aferze z norweskimi kombinezonami

- Wspomniany przez ciebie rekord świata Domena Prevca był chyba najlepszym możliwym zakończeniem tego trudnego sezonu. Ty również przeleciałeś w Planicy ponad 250 metrów, co prawda w innym stylu, ale czy skok Domena przywołał te wspomnienia z 2018 roku?

- To fajna sprawa, kiedy kończysz skakać i oglądasz skoki w telewizji. Zawsze czujesz to, co widzisz na skoczni. Kiedy chłopaki latają w Planicy, czuję też ten dreszczyk w domu. To niesamowite, że nowy rekord świata wynosi 254,5 m, to naprawdę, naprawdę daleko w Planicy. A ja leciałem tylko troszkę wyżej… (śmiech)

- W tym roku w Planicy doszło też do pożegnań Markusa Eisenbichlera i Michaela Hayboecka. Tydzień wcześniej narty odstawił Stephan Leyhe. Przed nami sezon olimpijski, który stanowi sporą motywację. W Polsce mamy z kolei wielu weteranów i czy powinniśmy spodziewać się, że najbliższa zima będzie ich "ostatnim tańcem"?

- To zależy od nich, jak się czują. Ale myślę, że po igrzyskach czeka nas w przyszłym roku spora wyrwa. Nie tylko w Polsce, ale zapewne także w innych krajach. Dlatego z mojej strony życzę wszystkim rutyniarzom, którzy wygrali tyle w przeszłości, żeby mieli naprawdę dobry sezon. Aby mogli stanąć w przyszłym roku w Planicy i powiedzieć: „Huh, było naprawdę fajnie! Coś się kończy, ale coś się zaczyna”. Tak, będę trzymał za nich kciuki.

Maciej Maciusiak już podjął pierwsze decyzje. To będzie rzutowało na całą jego pracę jako trenera Polaków

Wielki rywal Adama Małysza rzuca mu wyzwanie

- Przechodząc do ciebie, w Zakopanem na zawodach Red Bulla oddałeś pierwszy skok po zakończeniu kariery?

- To był mój pierwszy skok powrotny. Byłem naprawdę przerażony rozmiarem tej skoczni [K-4 z Akademii Lotnika - red.]! To nie takie łatwe, jak się wydaje. Liczyłem na skoki na ponad 3 metry [Schlierenzauer skoczył dokładnie 3 m, wszystkie legendy przekroczyły tę odległość - red.].

- Czy dopuszczasz możliwość symbolicznego skoku na większej skoczni niż ta K-4, np. w rodzinnym Innsbrucku? W stylu Janne Ahonena i Toniego Nieminena z Lahti.

- Jest to możliwe, ale skoczę tylko wtedy, jeśli zrobi to także Adam Małysz. Presja jest teraz na nim (śmiech).

Sport SE Google News
QUIZ: Rozpoznasz tych skoczków? Tylko najwięksi kibice sobie poradzą!
Pytanie 1 z 20
Zacznijmy od czegoś prostego. Skoczek na zdjęciu to...
Kamil Stoch
SuperSport
CAŁA PRAWDA O PRACY SĘDZIEGO | SuperSport

Najnowsze