Justyna Kowalczyk: Królowa piekielnej góry

2011-01-10 3:45

Królowa Justyna zebrała wszystkie berła, jakie mogła zgarnąć w miniony weekend. Wygrała turniej Tour de Ski niczym profesor dający wykład studentom. Była pierwsza na mecie w obu ostatnich biegach. I po raz drugi została Sportowcem Roku w Polsce.

Od pierwszego startu (w sylwestra) do mety Justyna Kowalczyk (28 l.) ani przez chwilę nie przestała być liderką turnieju. Wygrała cztery z ośmiu biegów. W sobotę wyruszyła ze startu wspólnego w rywalizacji na dystansie 10 km st. klas. Kroku dotrzymywała jej tylko Norweżka Therese Johaug (22 l.). Duet znakomicie współpracował, ale to Polka wygrała lotne premie, a na ostatnim odcinku oderwała się od partnerki i zainkasowała trzeci bonus - na mecie.

Przed niedzielnym biegiem pościgowym "łyżwą", z 3-kilometrową morderczą wspinaczką na górę Alpe Cermis, Justyna miała ponad 2 minuty przewagi nad Włoszkami Longą i Follis. Nie mogła tego roztrwonić i nie roztrwoniła. Po samotnej jeździe wyczerpana padła na ziemię tuż za metą. Po 81,5 s dojechała kolejna zawodniczka, a była nią Therese Johaug, która na trasie połknęła trzy rywalki, a do Polki odrobiła aż 2 minuty.

- Nie mieliśmy zbytnich obaw przed ostatnim biegiem, bo przewaga była spora - powiedział trener Aleksander Wierietielny (63 l.). - Norwegowie spodziewali się, że Justyna przed finałem nie wytrzyma i turniej tragicznie się dla niej zakończy. A zakończyło się tragicznie dla innych, nie dla niej. Zaś ona sama nie mogła w czwartek zmusić się do maksymalnego wysiłku, skoro nie czuła na sobie presji rywalek.

Kowalczyk jako pierwsza narciarka w historii wygrała dwie kolejne edycje TdS (rok temu też triumfowała).

- Teraz będę się cieszyć, spać i jeść. Mam tydzień odpoczynku - nie kryje radości polska mistrzyni.

Najnowsze