Adam Małysz z pewnością nie będzie dobrze wspominał minionego sezonu w Pucharze Świata w skokach narciarskich. Sam jako zawodnik nie raz musiał mierzyć się ze słabszą formą czy to w pojedynczych konkursach, czy to w dłuższym okresie, ale trudno było wytłumaczyć to, że w taki dołek wpadli niemal wszyscy zawodnicy i mniej lub bardziej utrzymywał się on przez cały sezon. „Orzeł z Wisły” stanął przed trudnym wyzwaniem – jako szef związku, musiał skutecznie ocenić sytuację i zdecydować, jakie zmiany będą potrzebne, a czego lepiej nie zmieniać, przed następnym sezonem w Pucharze Świata. Ostatecznie PZN z Małyszem na czele podjął decyzję o tym, że Thomas Thurnbichler zostaje, ale Kamil Stoch dostał pozwolenie na pracę z oddzielnym szkoleniowcem, którym został Michal Doleżal. Lada moment rusza nowy sezon i wszyscy, z Adamem Małyszem na czele, mają nadzieję, że w niczym nie będzie on przypominał poprzedniego.
Zrzedła nam mina po tych słowach Adama Małysza. Przemówił tuż przed startem Pucharu Świata
Dopiero w nadchodzących miesiącach dowiemy się, czy korekty dokonane i na poziomie organizacji, i przez sam sztab trenerski, przyniosły spodziewane efekty i Polacy wrócą do rywalizacji na najwyższym poziomie. Adam Małysz z pewnością obawia się powtórki, ale też ma nadzieję, że tak się nie stanie. Zwrócił się też wprost do kibiców, by przed nowym sezon trzymali mocno kciuki za polskich skoczków. – Mam nadzieję, że taki sezon, jak w zeszłym roku, się nie powtórzy, tam tylko Olek (Aleksander Zniszczoł – przyp. red.) się wybijał. Mam nadzieję, że ten sezon będzie nasz i z powrotem ci kibice, którzy nie dowierzają, wrócą i będą z nami na dobre i na złe. Mam nadzieję, że na to dobre – dodał prezes Polskiego Związku Narciarskiego w rozmowie z „Eską”.
Adam Małysz uderza pięścią w stół. Czarna wizja legendarnego skoczka. Aż trudno w to uwierzyć