Zaczęło się wspaniale. W serii próbnej Kamil odleciał rywalom niczym meteoryt (103 m). W serii pierwszej uzyskał 102 m i ustępował tylko Bardalowi. W drugiej serii rozpadał się śnieg utrudniający widoczność i spowalniający zjazd na rozbiegu. Stoch uzyskał tylko 97 m, stracił też dodatkowe punkty za słabe lądowanie. - Dwa pierwsze dzisiejsze skoki były najlepszymi moimi w tym tygodniu i wystarczyło to powtórzyć w drugiej serii. Nie czułem żadnej tremy, presji, byłem odprężony. Nie mam pojęcia, co się stało. Psuję kolejne zawody i to jedne z najważniejszych w moim życiu. Medal był na wyciągnięcie ręki, tylko ja tę rękę cofnąłem - mówił Stoch smutno po konkursie.
- Kamil był spięty i usztywniony w drugiej próbie - ocenia Apoloniusz Tajner, prezes PZN i były trener kadry. - Nie trafił precyzyjnie w próg, trochę "przepchał" odbicie i dlatego zabrakło mocy i odpowiedniego toru lotu, by polecieć dalej. Szkoda, bo zwycięstwo było w zasięgu.
Szanse na podium nie zniknęły. W czwartek konkurs indywidualny, w sobotę - drużynowy. Oba na obiekcie dużym (K-120).
- Mam nadzieję na medal. Nasza drużyna będzie się tutaj liczyć - zachowuje optymizm prezes Tajner. - A sam Kamil ma lepsze predyspozycje raczej do dużych skoczni, z racji płaskiego toru lotu.
Konkurs ind. skoków (K-95):
1. A. Bardal (Norw.) 252,6 pkt (103,5+100 m);
2. G. Schlierenzauer (Austria) 248,4 (98+97,5 m);
3. P. Prevc (Słowenia) 244,3 (102,5+98,5 m);
...8. K. Stoch 237,4 (102+97 m); 11. M. Kot 234,7 (101,5+97 m); 23. P. Żyła 220,1 (95,5+95 m);
31. D. Kubacki 103,4 (93,5 m)