Stoeckl przez wiele lat znakomitym szkoleniowcem norweskich skoczków. Z nimi odnosił bardzo wiele sukcesów, doprowadzając m.in. Halvora Egnera Graneruda do Kryształowych Kul Pucharu Świata. Współpracę z norweskimi skoczkami zakończył niespodziewanie, będąc skłócony z połową kadry. Długotrwały konflikt z Norwegami sprawił, że Stoeckl był do wzięcia. Skorzystał z tego Adam Małysz, który bardzo szybko zarzucił sidła na Stoeckla. Austriak został w Polsce dyrektorem sportowym ds. skoków narciarskich i kombinacji norweskiej. Ma pomóc Thurnbichlerowi, ale także wskrzesić skoki kobiet.
W rozmowie z norweskim "Dagbladet" ogłosił zaś, że nie wróci do trenerki. Wieloletnie spory z zawodnikami norweskiej drużyny miały mieć ostateczny wpływ na taką decyzję. Stoeckla ogłosił w norweskiej prasie, że zamierza skupić się na nowych wyzwaniach, a takimi będą obowiązki w Polskim Związku Narciarskim.
Podczas Letniego Grand Prix na obiekcie im. Adama Małysza w Wiśle Stoeckl obserwował skoki z szatni, nie biorąc już udziału w pracy trenerskiej. Miał jednak okazję spotkać swoich byłych podopiecznych, przed weekendem ze skokami w Wiśle-Malice odbyła się oficjalna konferencja prasowa.
Stoeckl w rozmowie z "Dagbladet" wyjaśnił, że po 30 latach pracy w roli trenera to odpowiedni moment na zakończenie trenerskiej kariery.