Kowalczyk pokazała próbkę mocy w niedawnych zawodach FIS w Muonio w Finlandii, gdzie trenuje od połowy listopada. Wygrała sprint i dystans 5 km, oba techniką klasyczną. Inauguracyjny program PŚ w Ruce koło Kuusamo wygląda niemal identycznie - sprint i 10 km "klasykiem". Na cały sezon trener Aleksander Wierietielny i ona zaplanowali tylko dwa biegi stylem dowolnym, pozostałe starty realizowane będą "klasykiem". A punktem kulminacyjnym stanie się bieg na 10 km techniką klasyczną w lutowych mistrzostwach świata w Lahti.
- Łąkotka mi już nie odrośnie. Nie jestem już w stanie biegać wyczynowo "łyżwą", bo rozsypie się w ciągu miesiąca - mówiła Justyna niedawno na łamach "Przeglądu Sportowego".
Taki wybór w pełni popiera Józef Łuszczek (61 l.), mistrz świata w biegach narciarskich 1978.
- Nie da się biegać wszystkiego, więc dobrze, że wybrała starty klasykiem - powiedział nam były as narciarstwa. - Myślę, że klasykiem sobie poradzi. Justyna była, jest i będzie mocna. Ale o jej formie będziemy mogli mówić po pierwszych zawodach. A wszystko zależy od Norweżek. Jest ich tyle, że jak jedna nie wyskoczy, to inna.
W Ruce nie wystartuje Therese Johaug, bohaterka poprzedniego sezonu, zawieszona obecnie po wykryciu zakazanego środka. Pojawić się ma natomiast 6-krotna mistrzyni olimpijska Marit Bjoergen, która 11 miesięcy temu urodziła syna, a w sobotę wygrała bieg na 10 km "łyżwą" w Beitostoelen. Na norweskich biegaczy padł też cień nieprawidłowości w podawaniu lekarstw na astmę.
- Zamiast patrzeć na rywalizację, będziemy się zastanawiać, kto brał oraz co i ile brał - martwi się Łuszczek. - Dziwne, że to akurat w Norwegii jest tylu chorych na astmę. Co zawodnik, to astma. Jak mój dziadek miał astmę, to kasłał tak, jakby zaraz miał się udusić. Myślę, że zdrowi i chorzy powinni startować osobno.