Kamil Stoch jest już legendą skoków narciarskich, ale w dalszym ciągu ma chrapkę na sukcesy. Ostatnie lata są jednak trudne - zarówno na igrzyskach olimpijskich w Pekinie, jak i mistrzostwach świata w Planicy wybitny polski skoczek otarł się o medale, co było trudne do przełknięcia. Kosztowało go to naprawdę sporo, bo udane występy podczas kluczowych imprez sezonu rodziły się w bólu. Tej zimy nie ma aż tak prestiżowych zawodów, ale 36-latek i tak liczył na zdecydowanie lepsze skoki, tymczasem od początku sezonu musi ciężko pracować, by nawiązać walkę z czołówką. Wydaje się, że jego praca przynosi efekty - w trzecim konkursie 72. Turnieju Czterech Skoczni w Innsbrucku zajął 11. miejsce, co jest jego najlepszym wynikiem w tym sezonie. Sporo radości przyniósł Stochowi zwłaszcza drugi skok, po którym zanotował awans z 20. pozycji po pierwszej serii.
Kamil Stoch czekał na to prawie 3 lata. Nie krył radości
Stoch skoczył w drugiej serii 130 m, wykorzystując dobre warunki, ale sam skok również był bardzo udany. Dało się to odczuć po lądowaniu, gdy trzykrotny mistrz olimpijski nie krył się z radością. Trudno się dziwić, w końcu przeskoczył legendarną Bergisel, której HS wynosi 128 m. Aż nie chce się wierzyć, ale 39-krotny zwycięzca zawodów PŚ takiej sytuacji nie miał od blisko 3 lat!
Po raz ostatni Stoch przeskoczył HS 9 stycznia 2021 roku, gdy wygrywał w Titisee-Neustadt. Było to tuż po jego trzecim triumfie w Turnieju Czterech Skoczni, ale tamto zwycięstwo pozostaje jak na razie ostatnim. Okres bez wygranej był też okresem bez skoków za HS, co udało się w końcu zmienić. Kibice błyskawicznie podzielili się radością w mediach społecznościowych, a niektórzy nawiązali też do oczekiwania na 40. zwycięstwo w PŚ. Dalej wierzą, że uda się je odnieść jeszcze w tym sezonie.