W otwierającym PŚ slalomie gigancie w Soelden Agnieszka miała szansę na dobry występ.
- Podczas treningów jeździłam szybciej niż bardziej znane koleżanki. Realne było nawet miejsce w pierwszej piętnastce. A tu taki pech - mówi.
Tuż przed startem rozłożyła ją choroba i zastąpiła ją Maryna. 18-latka zajęła 46. miejsce.
- W takich warunkach to dobry wynik. Jechała przecież jako przedostatnia na zniszczonej już trasie przy pogarszającej się pogodzie - ocenia Marcin Szafrański, ekspert narciarstwa alpejskiego. - Bardziej doświadczona Agnieszka mogłaby pojechać jeszcze lepiej. Szkoda, bo świetny wynik mógłby przyciągnąć sponsora, a dziewczynom naprawdę warto pomóc, mają potencjał - dodaje.
Finansuje je PZN, ale pieniędzy jest za mało.
- Połowa pensji naszego włoskiego trenera jest od nas. Za fizjologa płacimy same - zdradza Agnieszka.
- Wszystkim się wydaje, że jak będą wyniki, to będą sponsorzy. A ja myślę, że jest odwrotnie: żeby były wyniki, muszą być pieniądze na sztab i przygotowania. Teraz się rozchorowałam, ale nie było z nami nawet lekarza...