Stoch i Doleżal nie mogli dojść do porozumienia z Thurnbichlerem?
Thomas Thurnbichler został zwolniony z funkcji trenera kadry A polskich skoczków. Otrzymał on jeszcze ofertę poprowadzenia polskiej kadry juniorów, ale ten zdecydował się jednak dołączyć do reprezentacji Niemiec, w której będzie odpowiadał za kadrę B. Dla Kamila Stocha zmiana ta nie będzie tak odczuwalna, jak dla reszty polskich zawodników – już przed startem minionego niedawno sezonu nasz najbardziej utytułowany obecnie skoczek postanowił podjąć indywidualną współpracę z Michalem Doleżalem, jak niegdyś Adam Małysz z Hannu Lepistoe. Mimo to Thurnbichler i tak potrafił mu zajść za skórę.
"Tylko głupiec nie chciałby zatrudnić Thurnbichlera". Gregor Schlierenzauer dla "Super Expressu"
Jeszcze w trakcie sezonu doszło do nieporozumienia między trenerami, gdy Doleżal nie został dopuszczany do „machania chorągiewką” Kamilowi Stochowi z wieży trenerskiej. Choć wydaje się to błahostką, którą lekceważył choćby ówczesny Dyrektor Sportowy PZN, Alexander Stoeckl, to zdaniem Kamila Stocha była to ważna sprawa. Nie chodziło jednak stricte o wypuszczanie zawodnika, a obserwowanie jego skoku z wieży trenerskiej. – To, że trener Michał nie dawał mi sygnału do startu miało znaczenie - że nie mógł wejść na wieżę. I samo postawienie zakazów i barier sprawiło, że coś było nie tak, że były napięcia – przekazał Kamil Stoch w rozmowie z portalem Skijumping.pl pod koniec marca.
Przeszły nas ciarki, co czeka Kamila Stocha. I to zaraz po zakończeniu sezonu!
Choć brzmi to paradoksalnie, to Kamil Stoch preferuje... mniej dokładną analizę skoku! – W tym staraliśmy się funkcjonować, ale problemem było też to, że trener czasami późno dostawał materiał wideo - chodziło o kiepski zasięg na skoczni. Jak trener nie widzi tego na żywo, to wchodzimy bardzo w szczegóły. Lepiej jest zobaczyć skok na żywo i dać jedną konkretną uwagę i na tej uwadze zawodnik powinien bazować i starać się ją poprawić. Jak wchodzisz w szczegóły, to zawodnik zaczyna za bardzo się wkręcać i chcesz upilnować za wiele rzeczy. Ten rok pokazał takie rzeczy i może będzie to doświadczenie dla trenerów i dla mnie - jak funkcjonować w takim ograniczonym trybie – opisywał Kamil Stoch. Dodał jednak, że rozstanie z Thurnbichlerem odbyło się w „poprawnych relacjach”.
Warto jednak zwrócić uwagę na fakt, że jeszcze w styczniu tego roku Thurnbichler odnosił się do sytuacji z Doleżalem nieobecnym na wieży trenerskiej i utrzymywał, że... nikt nie ma o to pretensji! – Nigdy nie usłyszałem od nich pretensji w tej sprawie. Ani razu – powiedział Austriak w rozmowie z portalem Sport.pl. Odniósł się też do słów Bronisława Stocha, bowiem to właśnie tata Kamila jako pierwszy podnosił tę kwestię w mediach jeszcze w trakcie sezonu. – To były słowa jego ojca. Zawsze dobrze widzieć, że ojciec troszczy się i zajmuje swoim synem. Ale to, co słyszę od Kamila i "Doda" (Michala Doleżala – przyp. red.) to coś zupełnie innego i tyle (...) Dobrze, że jego tata chce go wspierać, ale jesteśmy w kontakcie, rozmawiamy. Rozwiązujemy tę sytuację we właściwy sposób – zapewniał wówczas Thurnbichler.
Konklawe. Ostatnie przyćmił Kamil Stoch. Szczęsny musi to pamiętać
