Rok temu stracił na Kulm koszulkę lidera Pucharu Świata. Plastron przejął Halvor Egner Granerud, który potem zachwycał już do końca sezonu. Obu zawodników łączy dzisiaj jedno – dosyć kiepska dyspozycja przed imprezą sezonu, jaką są rozpoczynające się dziś mistrzostwa świata w lotach w Bad Mitterndorf. I o ile Norweg nie gryzie się w język w trudnych chwilach, to skoczek z Nowego Targu zachowuje spokój. Bardzo powoli próbuje wrócić do gry o najwyższe cele. – Trzeba mieć na uwadze, że próbując pewne etapy przeskoczyć i pójść na skróty, przynosi to często efekt odwrotny do zamierzonego. Musimy się uzbroić w cierpliwość i przede wszystkim utrzymać w koncentracji, by nie robić czegoś za szybko, bo to może przynieść efekt odwrotny do zamierzonego – tonował niedawno Kubacki, który zajął w Zakopanem 12. miejsce w ostatnim konkursie przed imprezą na Kulm.
ZOBACZ: Ważna decyzja w sprawie lotów na Kulm. Wielkie problemy i zmiany. Co z lotami?
A wiele razy na Kulm się męczył. Nawet w sezonie 2019/20, gdy wygrywał Turniej Czterech Skoczni, "potrafił" nie kwalifikować się tam do drugiej serii w jednym z konkursów. Jedynie Piotr Żyła znalazł na austriackim mamucie złoty środek do latania (wygrał tam jeden z dwóch w karierze konkursów Pucharu Świata). "Mustaf" w zeszłym sezonie w jednym z treningów skoczył raz tylko... 123,5 metra, o 110 metrów bliżej od zwycięskiego w tamtej serii Żyły. Teraz obaj przyjechali do Austrii w wątpliwej dyspozycji, ale Kubacki już w Zakopanem stanął w obronie całej drużyny. – Myślę, że mamy sporo fajnych i skutecznych lotników w naszej drużynie. To mogą być dla nas fajne mistrzostwa świata w lotach. Mając na uwadze tą drogę, na której jestem teraz, widzę, że popełniam coraz mniej błędów w locie, a lecieć umiem. Liczę na to, że na Kulm będę mógł fajnie polatać – dodał.