Ze swojego położenia znakomicie zdaje sobie sprawę sam skoczek. Po czwartkowych treningach, kiedy poznaliśmy decyzję Stefana Horngachera, "Wiewiór" przy swoich wypowiedziach wyglądał na smutnego i rozczarowanego. Liczył zapewne, że w drugim konkursie indywidualnym w Pjongczangu to on otrzyma możliwość skakania, ale sztab szkoleniowy reprezentacji Polski zadecydował inaczej. Żyła zapewniał, że do nikogo nie ma pretensji. Te może kierować jedynie pod własnym adresem. Skoczek stwierdził, iż spodziewał się właściwie takiego rozwoju wydarzeń i to przeszkadzało mu w oddawaniu dobrych skoków na treningach.
- Dla mnie IO skończyły się zanim zaczęły - napisał na Instagramie 31-letni zawodnik. - Ale bywa i tak, a sezon się nie skończył (...). Pozdrowienia z CiangaPonga i kibicujemy naszym - dodał w swoim stylu.
Post udostępniony przez Piotr Żyła (@piotr_zyla_official) Lut 15, 2018 o 7:24 PST
Dla Piotra Żyły igrzyska w Pjongczangu są drugą tego typu imprezą w karierze. Cztery lata temu zawodnik bez powodzenia startował w Soczi. Konkurs indywidualny zakończył na odległym, 34. miejscu, a w zmaganiach drużynowych znalazł się z reprezentacją Polski na pechowej, czwartej pozycji. W zeszłym roku Żyła był jednak jedynym polskim skoczkiem, który zdobył medal mistrzostw świata w konkursie indywidualnym. W Lahti na dużym obiekcie "Wiewiór" był trzeci. Obecnie Żyła znajduje się na 14. miejscu w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Na swoim koncie ma prawie sto punktów więcej niż Maciej Kot, z którym znany z poczucia humoru zawodnik przegrał rywalizację o miejsce w czwórce.