Polacy polecieli do Klingenthal bardzo zmotywowani. W drugiej połowie stycznia pojawiały się bowiem zarzuty w kwestii ich dyspozycji zwłaszcza w drugim dniu zawodów. I choć jeszcze nie wiemy jak "Biało-czerwoni" wypadną w niedzielę, to już teraz można przyklasnąć za skoki sobotnie. Drugą pozycję zgarnął Kamil Stoch, niedaleko za nim uplasował się natomiast Piotr Żyła. Popularny skoczek finiszował na czwartym miejscu, a więc tuż poza podium.
Kamil Stoch i... prawda ludowa! Zobacz ZDJĘCIA
- Zawsze tam mogło być trochę lepiej. W pierwszym skoku na całej długości miałem fajny wiaterek, a w drugim nad bulą mi trochę spadło i potem leciałem już tylko, żeby jak najdalej wylądować. Jeszcze jak widziałem tę zieloną kreskę, to sobie myślałem... "hohohoho". No brakło trochę - cytuję wywiad Żyły z "Eurosportu" portal "Sportowe Fakty".
W tej samej rozmowie skoczek użył zabawnego określenia na temat swojego drugiego skoku. - Takie dziurawe powietrze miałem w drugim skoku, ale i tak z roboty jestem zadowolony, bo robota wykonana. Jutro też jest konkurs. My dopiero się rozpędzamy. Wczoraj, to był piątek, dzisiaj jest sobota, a jutro będzie niedziela... Na jutro pojem sobie papryki, ale nie na tyle, żeby mnie przegoniło. Jutro będzie ogień - zakończył sportowiec.