W 2010 r. w Vancouver i cztery lata później w Soczi zimowa Polska oszalała po kapitalnych występach Biało-Czerwonych. Zarówno w Kanadzie, jak i w Rosji zdobyliśmy po sześć medali, z tym że w kurorcie nad Morzem Czarnym były aż cztery złota - więcej niż w całej wcześniejszej historii udziału reprezentacji Polski w zimowych igrzyskach.
Specjalizująca się w sportowych analizach statystycznych holenderska firma Gracenote opublikowała w środę najnowszą wirtualną tabelę medalową zimowych igrzysk 2018, które wystartują 9 lutego. Polska znalazła się na 16. miejscu, ze skromnym dorobkiem trzech krążków, po jednym każdego koloru.
Według analityków na pudło wskoczą tylko polscy skoczkowie: złoto wywalczy drużyna, a dwa medale zgarnie Kamil Stoch. Dwukrotny mistrz olimpijski z Soczi ma zdobyć srebro na dużej skoczni i brąz na normalnym obiekcie.
Jedynie nasi skoczkowie regularnie zaliczają obecnie dobre wyniki. W innych dyscyplinach tak różowo nie jest. Po igrzyskach w Soczi, w których mieliśmy trzy medale panczenistów, pozostało tylko wspomnienie. Ostatnio nasi łyżwiarze szybcy nie pokazywali olimpijskiej formy. Podobnie jest z biatlonem, a niewiadomą pozostanie dyspozycja Justyny Kowalczyk. Nasza królowa biegów cztery lata temu była żelazną faworytką, teraz znajduje się w szerokiej czołówce, ale nie jest wymieniana w gronie kandydatek do medalu. Ale czemu Justyna miałaby nie namieszać, skoro nie będzie czuła wielkiej presji?
Tomasz Adamek: Wciąż liczę na wielką walkę