W sobotę Kowalczyk pokazała wielką moc i wspaniałe tempo. Najpierw wygrała kwalifikacje sprintu, a w każdym z trzech kolejnych etapów obejmowała pewne prowadzenie i nie dała szans konkurentkom.
- Taka była taktyka, chciałam wyjść na czoło, by nie mieć problemów na zjazdach - tłumaczyła Polka. - Myślę, że jestem w dobrej formie przed mistrzostwami.
To tym bardziej krzepiące, że w czwartek w Val di Fiemme pierwszą konkurencją biegaczek podczas MŚ będzie sprint klasykiem. - Tam trasa jest nieco łatwiejsza niż w Davos, więc będzie faworyzowała typowe sprinterki - skomentowała Bjoergen, która wczoraj zaskoczyła rywalki... wycofując się w ostatniej chwili z powodu zmęczenia ze startu na 10 km stylem łyżwowym.
Pod nieobecność najlepszej z Norweżek dobrą dyspozycję pokazała jej rodaczka Therese Johaug imponująca równym mocnym rytmem. Nad Kowalczyk, która musiała zwalniać na trudnych zjazdach i dobiegła z drugim czasem, uzyskała ok. 10 sekund przewagi.
- Therese jest teraz bardzo mocna, a łyżwa nie jest moją silną stroną, dlatego bardzo się cieszę z drugiego miejsca - powiedziała Kowalczyk.