Kubacki rozżalony po niedzielnym konkursie. Wyjaśnił, co nie zadziałało
Dawid Kubacki zdecydowanie rozpalił nadzieje fanów na dobry rezultat w niedzielnych zawodach Pucharu Świata w skokach narciarskich. Rankiem, w kwalifikacjach, był najlepszym z Polaków i zajął 15. miejsce po skoku na odległość 128,5 metra. Niestety, do popołudnia w Lillehammer mocno zmieniły się warunki i bardzo gęsto padający śnieg nieco utrudniał zadanie zawodnikom. Jak się miało później okazać, na takich warunkach stracił m.in. Kubacki, o czym sam opowiedział później w rozmowie z Kacprem Merkiem. Jeden z liderów polskiej kadry wskazał też, że próby poprawy niektórych błędów nie udały mu się i musi pracować nad tym mocno przed kolejnymi konkursami. – Idąc tym tokiem pracy, który zakładał to, co robiliśmy rano, próbowałem zwęzić kolana na dojeździe, bo te prędkości najazdowe są dalej bardzo niskie. Mimo wszystko to nie dało takiego oczekiwanego efektu, bo ta prędkość znacznie nie wzrosła, no ale też ten skok nie był tak fajnie wykonany. Rano było czyściej od nogi, teraz przysiad był mocniejszy. Przy tych warunkach ciężko było odlecieć, nie wybaczały one tego błędu – powiedział Dawid Kubacki przed kamerami Eurosportu.
Kamil Stoch dał ważny sygnał w Lillehammer. Ta postawa mówi nam wiele. Nadchodzą dobre wieści?
Doświadczony polski zawodnik przyznał, że miał większe oczekiwania co do tego weekendu w Pucharze Świata. – Trochę mnie zabolał (ten weekend – przyp. red.). Jechałem tutaj z większym spokojem i nadziejami. To nic jednak jeszcze nie przekreśla i wiem na co mnie stać i będę nad tym pracował dalej – zapewnia Kubacki i podkreśla, że błąd przy wyjściu z progu musi jak najszybciej zniknąć, zwłaszcza przed kolejnymi zawodami. – Myślę, że tym bardziej ten błąd na progu trzeba wyeliminować. Przez to tracę trochę prędkości za progiem i to mi nie pozwala odlecieć. A Ruka jest trochę bardziej lotną skocznią i warto byłoby to wykorzystać – dodał na koniec 34-latek.