W czwartkowy wieczór zawodnicy oświadczyli, że zmienione trasy w Falun, a zwłaszcza najdłuższy zjazd, są bardzo niebezpieczne (niedawno karetka odwiozła stamtąd szwedzką biegaczkę). Marit Bjoergen mówiła o "parodii, nie trasie", a Justyna Kowalczyk (30 l.) obwieściła koniec sezonu. Przedwcześnie, bowiem organizatorzy zawodów ugięli się wobec ultimatum narciarzy i skrócili wspomniany zjazd o połowę. Wystartowali wszyscy.
Ale nawet Marit Bjoergen, która kiedyś uprawiała narciarstwo alpejskie, zwolniła na zjeździe ze wzgórza Mordercza Góra. Norweżka była jednak najszybsza na półmetku i na linii mety. Na mecie wyprzedziła Szwedkę Kallę o 4,4 s i Randall z USA o 6,6 s. Polka była trzecia na półmetku, usytuowanym przed wierzchołkiem Morderczej Góry i piąta na linii mety, ze stratą 10,8 s do liderki.
Po dwóch etapach finału Pucharu Świata (od środy do niedzieli) na prowadzenie wyszła Bjoergen (dzięki bonifikacie na mecie), o 17,4 s przed Kowalczyk. Dzisiaj bieg 10 km st. klasycznym ze startu wspólnego, a jutro pościg 10 km st. dowolnym.