W śmiertelnym niebezpieczeństwie znalazł się między innymi dwukrotny mistrz olimpijski z Soczi Joergen Graabak. Właśnie on wysyłał dramatyczne wiadomości do telewizji TV2. Norweska stacja publikowała je bezpośrednio na antenie, a niemal cały naród wstrzymał oddech. Relacja była bowiem wstrząsająca. "Na wysokości 3200 metrów nad poziomem morza jest potwornie zimno, wieje silny, lodowaty wiatr, a my niespecjalnie ciepło ubrani siedzimy unieruchomieni i kostniejemy. To nie są żarty i zaczynam myśleć o nadchodzącej hipotermii" - napisał Graabak.
Horror we włoskich Alpach trwał ponad dwie godziny. Po zakończeniu akcji ratunkowej jeden z najlepszych kombinatorów norweskich na świecie telefonicznie zrelacjonował wydarzenia dla TV2. Z jego słów wynika, że on i jego koledzy byli kompletnie wyczerpani i półprzytomni, a od tragedii dzieliły ich minuty.
- Natychmiast wysłano nas pod gorący prysznic, później do sauny i wypiliśmy bardzo dużo kubków gorącego kakao. Sytuacja była absurdalna i niebezpieczna, ponieważ część z nas nie miała zasięgu telefonicznego, na tym mrozie trzeba było oszczędzać baterie i nie widzieliśmy się we mgle - mówił Graabak.