Gdy Turniej Czterech Skoczni się rozpoczynał, to Richard Freitag uchodził za głównego faworyta do triumfu w prestiżowym cyklu. Tymczasem to Kamil Stoch wygrywał w dwóch pierwszych konkursach - w Oberstdorfie i Garmisch-Partenkirchen - a Niemiec był zmuszony do pogoni za Polakiem. Wiedział, że aby osiągnąć cel, w Austrii musi zaryzykować. Tak też zrobił w pierwszej serii zawodów w Innsbrucku. Niestety, zapłacił za to bardzo wysoką cenę. Tuż po lądowaniu upadł i wokół Bergisel zrobiło się bardzo cicho.
Próba, mimo upadku, była na tyle dobra, że zapewniła Freitagowi miejsce w drugiej serii. Gdy opuszczał zeskok o własnych siłach, wydawało się, że spróbuje swoich sił jeszcze raz. Okazało się jednak, że ból był na tyle duży, że uniemożliwił start w drugiej serii. W piątek rano "Bild" podał, że obrażenia uniemożliwiły także wyjazd do Bischofshofen, gdzie zakończy się Turniej Czterech Skoczni 2017/18.
Według informacji, Niemiec miał problemy przede wszystkim przy pozycji najazdowej oraz lądowaniu. - Decyzja została podjęta, nie jedziemy do Bischofshofen - powiedział dziennikowi lekarz niemieckiej kadry Mark Dorfmueller. Dziennikarze ustalili także, że Richard Freitag odpuści konkursy na mamucie w Kulm i wróci na mistrzostwa świata w lotach (19-21 stycznia w Oberstdorfie).
Sprawdź też: QUIZ: Trzymasz kciuki za Kamila Stocha? Sprawdź, ile o nim wiesz!