Kamil Stoch nie mógł tego dłużej kryć. Po jego słowach serce podeszło nam do gardła
Kamil Stoch ma za sobą dwa trudne lata, w których jego forma była sinusoidą, ale na głównych imprezach - igrzyskach olimpijskich w Pekinie i ostatnich mistrzostwach świata w Planicy - ocierał się o medal. Obecna zima jest zdecydowanie gorsza i trudno szukać w niej jakichkolwiek pozytywów. Skoki trzykrotnego mistrza olimpijskiego są niestabilne, a on sam męczy się na niemal każdej kolejnej skoczni. Minęło już ponad pół sezonu, a Stoch zdobył w Pucharze Świata zaledwie 100 punktów i zajmuje odległe 28. miejsce. Każdy weekend jest dla niego wyzwaniem i nie inaczej było ostatnio w Lake Placid. Nic nie wskazuje też na to, by w Sapporo nagle miał walczyć z najlepszymi, czego już sam nie ukrywa.
Druzgocące słowa Kamila Stocha. Wielki skoczek nie owija już w bawełnę
- Powiedziałbym, że jestem smutny wewnętrznie, ale nie zawiedziony, bo tak naprawdę nie spodziewałem się tutaj cudów. Nie nastawiałem się, że będzie super. Wiem też, w jakiej jestem dyspozycji. Wiem, jak daleko jestem po prostu od tego, żeby móc się cieszyć z dobrych, bardzo dobrych skoków; i z dobrych wyników. Szczerze powiem, że liczyłem na trochę więcej – na trochę lepsze skakanie ze swojej strony. Ale tak to jest tej zimy. Wiem, nad czym mam dalej pracować i postaram się po prostu to robić w Japonii - mówił Stoch w rozmowie z Dominikiem Formelą ze Skijumping.pl po weekendzie w Lake Placid, a przed wylotem do Sapporo.
Serce aż podeszło nam do gardła po tym, co powiedział Kamil Stoch. Bolesna prawda
- Jak jedna rzecz działa, to reszta nie działa. Jak utrzymam pozycję, to gubi się po prostu „timing”. Jak jest „timing”, to nie ma pozycji. I to jest tak na przemian. Natomiast ogólnie uważam, że nie ma dobrej bazy, jeśli chodzi o moje skakanie. I przez to brak mi takiej pewności, żeby to wszystko po prostu luźno puścić – zaufać samemu sobie. Ale staram się też po prostu z konkursu na konkurs, drobnymi krokami cokolwiek zbudować - opisał bez ogródek swoje skoki 36-latek. Takie słowa mocno hamują ewentualny optymizm przed kolejnymi zawodami PŚ. W Sapporo już w piątek o godzinie 8 rano czasu polskiego odbędą się kwalifikacje do sobotniego konkursu.