W feralnym locie skoczka z Zębu przechyliło w lewo w drugiej fazie. Zaczął machać energicznie ramionami, a przed oczami kibiców stanął obraz dramatycznego lotu Adama Małysza na tej samej skoczni przed 10 laty. Kamil wylądował jednak równie bezpiecznie jak "Orzeł z Wisły".
Wydawać się mogło, że z równowagi wytrącił Stocha powiew bocznego wiatru. On jednak przed kamerami TVP przyznał, że sam popełnił błąd.
- Wykręciło mnie w bok nad zeskokiem, ale nie czułem żadnego podmuchu. To był mój błąd, wybroniłem się ze swojego błędu - powiedział Stoch, który z 5. lokaty po pierwszej serii spadł na 22.
Najlepszym z Polaków w obu weekendowych konkursach okazał się Piotr Żyła (30 l.), który plasuje się na czwartym miejscu w turnieju Raw Air.
Z kolei zespół polski, mistrzowie świata z Lahti, zachował prowadzenie w Pucharze Narodów, chociaż w środę zajął trzecią lokatę, najniższą w konkursach drużynowych tej zimy.
Kraft uwieńczył trwającą od stycznia pogoń za żółtą kamizelką lidera PŚ. Jest w takim "gazie", że trudno go będzie zatrzymać.
TRAGEDIA STOCHA!
— Eurosport Polska (@Eurosport_PL) 12 marca 2017
Potężny podmuch, problemy w locie i Kamil musiał się ratować przed upadkiem.
Żegnamy się powoli z żółtą koszulką lidera... pic.twitter.com/kvvJrxrDIS