Kamil Stoch ma za sobą bardzo słaby początek zmagań w cyklu Letniego Grand Prix. Polski skoczek narciarski, który do tego sezonu przygotowuje się przy pomocy własnego szkoleniowca, którego rolę pełni Michal Doleżal, był najsłabszym z Polaków w trakcie sobotniego konkursu indywidualnego. Nie ma się więc co dziwić trenerowi Thurnbichlerowi, który zadecydował o tym, aby w konkursie niedzielnym postawić na inne nazwiska.
Kamil Stoch nie został powołany przez Thurnbichlera. Jasne stanowisko austriackiego trenera
Nie da się ukryć, że start Stocha w Wiśle był po prostu nienajlepszy. Polski mistrz zajął 14. lokatę w konkursie, a lepsze skoki od niego oddawali ósmy Aleksander Zniszczoł, dziewiąty Dawid Kubacki, jedenasty Jakub Wolny i trzynasty Paweł Wąsek. Swoją decyzję szkoleniowiec skomentował w rozmowie ze "sport.pl", zaznaczając, że decyzja zapadła w konstultacji z nowym dyrektorem skoków - Alexandrem Stoecklem i asystentem.
- Decyzja o ostatnim miejscu zapadła po konsultacji z nowym dyrektorem skoków, Alexem Stoecklem i moim asystentem, Maciejem Maciusiakiem - powiedział Thurnbichler, cytowany przez sport.pl.
Decyzja o pozostawieniu Stocha wynika z jego najgorszego wyniku, a sam Austriak nie ukrywa, że chciałby z reprezentacją powalczyć o kolejne miejsca w składzie w trakcie Letniego Grand Prix.
- Z dobrymi wynikami Kuby Wolnego i Pawła Wąska jesteśmy coraz bliżej zagwarantowania sobie kolejnego miejsca startowego, więc w ostatnich letnich konkursach mielibyśmy już możliwość wystawiania pięciu skoczków - mówi szkoleniowiec.