Justyna Kowalczyk-Tekieli wspierała męża wraz z niespełna dwuletnim synkiem Hugo. Jej ukochany udał się w Alpy z ambitnym planem zdobycia wszystkich tamtejszych czterotysięczników. Niestety, środowe wejście na Jungfrau skończyło się tragicznie. Kacpra Tekielego dopadła lawina, według informacji portalu wspinanie.pl już podczas zejścia. Nieco więcej szczegółów o dramatycznych ostatnich godzinach jego życia przekazał "Super Expressowi" Jerzy Natkański. Dyrektor Fundacji Wspierania Alpinizmu Polskiego im. Jerzego Kukuczki potwierdził, że Tekieli wspinał się w środę sam, ale długo nie wracał do najbliższych. To zaniepokoiło jego żonę, która straciła z nim jakikolwiek kontakt. Zaniepokojona postanowiła poprosić o pomoc znanego polskiego narciarza wysokogórskiego, Andrzeja Bargiela.
To Justyna Kowalczyk zaalarmowała o zaginięciu męża. Najnowszy komentarz
Bargiel ruszył nocą na ratunek Tekielemu wraz z Januszem Gołąbem. Niestety, ich akcja nie przyniosła skutku, bo w czwartek rano odnaleziono lawinisko, w którym znajdowało się też ciało zmarłego męża najwybitniejszej polskiej biegaczki narciarskiej. Próbowaliśmy skontaktować się z Bargielem, ale nie uzyskaliśmy żadnych konkretów.
Kowalczyk-Tekieli wyszła za mąż za alpinistę we wrześniu 2020 roku. Niemal równo dwanaście miesięcy później na świat przyszedł ich syn, Hugo. Od kilkunastu dni cała rodzina przebywała w Alpach, gdzie Tekieli walczył o zdobycie 82 tamtejszych czterotysięczników. W trakcie tej wyprawy zdobył już m.in. Allalinhorn (4027 m n.p.m.), Strahlhorn (4190 m n.p.m.) i Rimpfischhorn (4199 m n.p.m.). Wszystko zakończyło się tragicznie na Jungfrau...