Do początku XXI wieku Turniej Czterech Skoczni był niezbyt lubiany przez Polaków. Do tego czasu nigdy naszemu reprezentantowi nie udawało się wygrać prestiżowego cyklu. Wszystko zmieniło się dokładnie w sezonie 2000/01, gdy eksplodował talent Adama Małysza. Pod wodzą Apoloniusza Tajnera "Orzeł z Wisły" miażdżył wręcz konkurencję i dość niespodziewanie został najlepszym skoczkiem tej edycji.
Adam Małysz w kolejnych edycjach dalej spisywał się całkiem nieźle, choć na podium stanął tylko w sezonie 2002/03, gdy zajął trzecie miejsce. Oprócz tego trzykrotnie był też czwarty. Naturalnym następcą mistrza został Kamil Stoch. Na swój sukces musiał on jednak poczekać dość sporo. Blisko podium był w sezonie 2012/13, ale wtedy ostatecznie w TCS zajął czwarte miejsce. Lepoej było cztery lata później.
W poprzedniej edycji Kamil Stoch nawiązał do wspaniałych czasów Małysza i triumfował w sześćdziesiątej piątej edycji Turnieju Czterech Skoczni. Cała impreza w wykonaniu biało-czerwonych była wręcz fantastyczna. Wystarczy przypomnieć, że tuż za Stochem znalazł się Piotr Żyła, a na czwartej lokacie w klasyfikacji generalnej uplasował się Maciej Kot. Możemy mieć tylko nadzieję, że podopieczni Stefana Horngachera również w najbliższej edycji TCS przynajmniej powtórzą taki wynik.
Sprawdź też: TCS: Polacy zapuśćcie wąsy! Poniosą was w Turnieju Czterech Skoczni!
