Agnieszka Radwańska z powodu bolesnej kontuzji stopy zakończyła wcześniej sezon. I bardzo możliwe, że zakończy też karierę. - Jest ciężko, nie ma postępów a wręcz przeciwnie. Nie trenuję, tylko się rehabilituję. Od ostatniego meczu (20 września w Seulu, red.) nie miałam w rękach rakiety. Ciężko idzie. W tej chwili nie mogę obiecać, czy będę kontynuowała karierę - powiedziała Agnieszka Radwańska podczas poniedziałkowego spotkania z mediami zorganizowanego przez jednego z jej sponsorów.
Radwańska rozważa kilka opcji. Jedną z nich jest tzw. zamrożenie rankingu i przerwanie kariery na pół roku. - Nie jestem na razie zgłoszona do żadnego turnieju. Jestem między młotem a kowadłem. Najbliższy czas pokaże, ale jest ciężko. W listopadzie na pewno tę decyzję będę musiała podjąć, bo czas leci. Już mniej więcej wiem, jak to wygląda. Nie oszukujmy się, jest ciężko. A gra na 30 procent albo i mniej absolutnie nie przynosi żadnych rezultatów i nie o to też chodzi. Przez tyle lat byłam w czołówce i albo będę grała na wysokim poziomie, albo nie będę grała w ogóle. Nie będę robić kolejnego sezonu na pół gwizdka, bo to nie ma sensu - dodała nasza tenisistka.
Największym problemem jest oczywiście kontuzja stopy, której - jak zdradziła krakowianka - nie da się zoperować - To nieoperacyjna sprawa, nie pomoże też jakikolwiek zabieg. Czy mam na nogach szpilki, czy buty do grania, to boli tak samo. Mówiąc najprościej, moja lewa stopa jest tak zmiażdżona od biegania czy hamowania, że mało co już w niej pracuje. Wszystko puchnie, co chwilę jest jest stan zapalny. Żadne zastrzyki już nie pomagają. Potrafię się nawet obudzić ze skurczami w środku nocy. To irytujące, bo człowiek próbuje wszystkiego, ma najlepszych lekarzy wokół siebie, ale organizm mówi "stop" - mówi była wiceliderka rankingu WTA. - Miałam nadzieję, że w końcu ból odpuści i wreszcie pójdzie to w dobrą stronę. Ale tak się nie dzieje.
Radwańska przyznała też, że bardzo ciężko by jej było po przerwaniu kariery i zamrożeniu rankingu wrócić do dawnej dyspozycji. - Stracone kolejne miesiące to też nie jest dobre rozwiązanie. Nie w tym wieku. Wszystko bardzo szybko ucieka, motoryka, szybkość, wszystko to ginie gdzieś po drodze. Jestem realistką i nie będę wmawiać sobie i patrzeć na to przez różowe okulary, że nagle wskoczę do czołowej "10" po roku czy pół roku bez grania. Rywalki idą do przodu, są młodsze i silniejsze. Albo się gra na 100 procent, albo odpada się bardzo szybko. Na pewno będę to musiała po raz kolejny przeanalizować, bo decyzja nie jest łatwa - dodała Isia.