O krakowiance zrobiło się głośno, gdy w wieku 16 lat wygrała wielkoszlemowy juniorski Wimbledon. Od razu okrzyknięto ją przyszłością polskiego tenisa, a w kolejnych latach Radwańska spełniała pokładane w niej nadzieje. W swojej karierze wygrała 20 turniejów WTA w tym prestiżowe rozgrywki w Miami, Tokio, czy Singapurze. W jej dorobku zabrakło sukcesu w turnieju wielkoszlemowym.
Najbliżej tego była w 2012 roku, kiedy to doszła do finału Wimbledonu. W tym nie zdołała przeciwstawić się utytułowanej Amerykance, Serenie Williams. Radwańska swoje ostatnie trofeum zdobyła w 2016 roku w Seulu. Od tego czasu forma polskiej zawodniczki ciągle spadała. Osoby będące blisko Radwańskiej już od jakiegoś czasu mogły się spodziewać, że tenisistka jest blisko decyzji o zakończeniu kariery.
Ta zapadła w połowie listopada ubiegłego roku. Powodem okazały się problemy zdrowotne. - Niestety nie mogłam już trenować jak dawniej, a organizm i tak coraz częściej odmawiał posłuszeństwa. W trosce o swoje zdrowie, z pełną świadomością obciążenia, jakie niesie rywalizacja na tak wysokim poziomie, nie jestem już w stanie zmobilizować swojego organizmu do jeszcze większej eksploatacji - napisała wówczas Radwańska na Facebooku.
Taka decyzja krakowianki była małym zaskoczeniem dla Piotra Woźniackiego, ojca sławnej tenisistki, Caroline Woźniackiej. - Spodziewałem się tego, ale równocześnie byłem trochę zaskoczony. Miała już od dłuższego czasu problemy zdrowotne i czasami przy kolacji dawała delikatnie do zrozumienia, jak dużo ją to kosztuje. Walczyła jak mogła, ale te kontuzje nie dawały jej spokoju - przyznał Woźniacki na łamach portalu sport.pl.
Trener dodał również, że kibice tenisa dopiero z czasem zauważą, jak wiele osiągnęła Radwańska. - Czy Isia była niedoceniana? Nie wiem, ale jest u nas w Polsce taki mechanizm, że szybko się przyzwyczajamy do dobrego i zapominamy o tym, co było kilka dni wcześniej, zwłaszcza w sporcie. Myślę, że Iśka osiągnęła naprawdę bardzo dużo i to historia oceni jej karierę - przyznał Woźniacki.