"Super Express": - Iga Świątek ostatnio zmieniła trenera, rozpoczynając współpracę z Tomaszem Wiktorowskim, byłym szkoleniowcem Agnieszki Radwańskiej. To zawsze dość ryzykowna decyzja, ale wygląda na to, że może mieć na nią pozytywny wpływ. Zgadza się pani?
Barbara Schett: - Rozmawiałam z Igą na ten temat w Adelajdzie i przyznała, że to była dla niej bardzo trudna decyzja. Jednocześnie była podekscytowana tą zmianą, bo doszła do wniosku, że na tym etapie kariery potrzebuje świeżego podejścia i nowego impulsu. Z tego co zaobserwowałam, to ta współpraca może się świetnie rozwinąć, a Tomasz Wiktorowski, pracując przez długie lata z Agnieszką Radwańską na najwyższym poziomie, zdobył ogromne doświadczenie, które może okazać się niezwykle cenne. Iga w Adelajdzie wyglądała znakomicie i widać było, że jest dobrze przygotowana do sezonu. Przegrała z Ashleigh Barty (2:6, 4:6 w półfinale, red.), ale to bardziej kwestia bardzo niewygodnego stylu gry rywalki. Nie martwiłabym się o Igę. Przed nią mnóstwo sukcesów, a najbliższy może odnieść już w Australian Open.
- Iga podkreśla, że chce nieco zmienić swój styl gry. Ma grać jeszcze bardziej agresywnie, dominować na korcie i szybciej przejmować inicjatywę w czasie wymian. To dobry kierunek?
- Jak najbardziej! Już teraz w Adelajdzie podobała mi się prezentowana przez nią na korcie intensywność. Była bardziej agresywna i nie bała się atakować przy siatce. Może to nie do końca leży w jej naturze, ale podoba mi się, że idzie w tym kierunku. To wciąż bardzo młoda zawodniczka, która cały czas się rozwija. Bardzo lubię u niej to, że tak dużo myśli o swoim tenisie i mentalnej stronie tego sportu. Wszystko dokładnie analizuje i nawet jak przegra, stara się szybko wyciągać wnioski na przyszłość. Taka dojrzałość w tym wieku jest fascynująca. Poprzedni rok był dla Igi bardzo ważny. Udowodniła sobie i innym, że należy do czołowej dziesiątki rankingu. Wszyscy byli w szoku, kiedy wygrała w 2020 r. French Open, ale potem pokazała, że to nie był przypadek. Iga podkreśla, że w 2022 r. chce wygrać kolejnego Szlema i myślę, że stać ją na to.
- Hubert Hurkacz ma za sobą znakomity sezon, który zakończył występem w ATP Finals. Wciąż jednak czeka na wielkoszlemowy sukces na twardej nawierzchni, która wydaje się być jego ulubioną.
- Myślę, że po prostu potrzebuje jeszcze trochę czasu, żeby do takich wielkich sukcesów dojrzeć. Każdy rozwija się w inny sposób, a Hubert krok po kroku konsekwentnie robi postępy. Nie znam go bardzo dobrze, ale sprawia wrażenie nieco nieśmiałego człowieka i kluczowa w jego przypadku jest chyba pewność siebie, której musi nabrać z kolejnymi zwycięstwami nad zawodnikami ze ścisłej czołówki.
- Niedawno na Wimbledonie ograł Rogera Federera i Daniiła Miedwiediewa...
- Tak i na wszystkich zrobiło to ogromne wrażenie. Myślę, że teraz skupi się jeszcze bardziej na Szlemach. Ważne będzie dla niego, żeby jak najczęściej grać w drugich tygodniach tych turniejów. Ma świetny serwis, ale w męskim tenisie niezwykle istotna na najwyższym poziomie jest siła mentalna. Tego jeszcze trochę mu brakuje, ale to przyjdzie z czasem. Podobało mi się to, co powiedział o Idze Świątek, że jej sukces w Paryżu był dla niego źródłem inspiracji. To wspaniałe.
- Novak Djoković powinien pani zdaniem zagrać w Australian Open?
- Nie chcę odpowiadać: "tak" lub "nie". Niestety w tej całej sprawie popełniono mnóstwo błędów i zrobił się wielki bałagan, a winni są zarówno Novak, jak i organizatorzy Australian Open oraz australijskie władze. To naprawdę smutne, że to wszystko się wydarzyło, a można było tego uniknąć dzięki lepszej komunikacji. Novak nieźle namieszał ze służbami granicznymi w Australii, a z nimi naprawdę lepiej nie zadzierać. Gdyby nie chodziło tu o Djokovicia, lidera rankingu, to ta osoba już dawno zostałaby deportowana. Australijski minister musiał podjąć niezwykle trudną decyzję i nie chciałabym być w jego skórze.
- Pani faworyci do wygrania Australian Open?
- Jeżeli Novak Djoković jednak zagra, to na pewno będzie miał największe szanse, ale mocni też będą Daniił Miedwiediew i Alexander Zverev. A Rafy Nadala nigdy nie można skreślać. W turnieju kobiet najwyżej oceniam szanse Ash Barty i Garbine Muguruzy, a zaraz po nich Igi Świątek. Iga jest w stanie ograć każdą rywalkę. Co prawda styl Barty bardzo jej nie pasuje i przeciwko niej znów byłoby jej strasznie ciężko. Ale jest jedną z moich faworytek.
Barbara Schett to była austriacka tenisistka (nr 7 WTA w 1999 r.). Obecnie jest dziennikarką Eurosportu, gdzie prowadzi program „Game, Schett & Mats”
Nie przegap
Australian Open od poniedziałku na antenach Eurosportu 1 i 2 oraz online w usłudze Player.pl