Maja Chwalińska - Alison Riske 6:3, 1:6, 0:6
Maja Chwalińska po raz pierwszy w karierze miała zagrać w głównej drabince turnieju wielkoszlemowego. O zdolnościach 20-latki z Dąbrowy Górniczej mówiło się od dawna, ale ze względu na problemy osobiste jej kariera nieco zahamowała. W kwalifikacjach do Wimbledonu pokazała jednak, że faktycznie drzemie w niej sporty talent.
W I rundzie głównego turnieju pokonała Katerinę Siniakovą, a na kolejnym etapie trafiła na Alison Riske. Amerykanka była zdecydowaną faworytką do zwycięstwa, a mimo tego pierwszy set pad łupem Chwalińskiej. Polka grała niebywale precyzyjnie, świetnie rozprowadzała akcje i sprawiała, że Riske myliła się na potęgę. To się jednak szybko zmieniło.
Drugi set również zaczął się doskonale, bo od przełamania Chwalińskiej, ale później było już tylko gorzej. Amerykanka od stanu 0:1 nie przegrała już żadnego gema w spotkaniu. Zaczęła grać jak z nut, liczbę błędów ograniczyła do minimum, a "winnery" pojawiały się z niebywałą regularnością. W konsekwencji Polka musiała uznać wyższość rywalki i pożegnała się z turniejem.