- Wyobrażałem sobie, że kiedyś znajdę się w tym miejscu, w którym teraz jestem. Musiałem pokonać długą drogę. Jestem bardzo szczęśliwy - powiedział Hurkacz po awansie do II rundy US Open. Tenisista z Wrocławia to bardzo skromny, nieco nieśmiały chłopak. Ale stawia sobie ambitne cele i po cichu konsekwentnie je realizuje. W 2016 roku po wygranym meczu w Pucharze Davisa na pytanie "Super Expressu", kiedy wskoczy do pierwszej setki rankingu, odparł, że w ciągu dwóch lat. Zajmował wtedy 587. miejsce. Swój plan właśnie zrealizował.
W czerwcu w świetnym stylu wygrał turniej ATP Challenger w Poznaniu. Jak sam podkreśla, to był przełomowy sukces.
- To zwycięstwo dodało mi dużo pewności siebie i energii. Poczułem się silniejszy fizycznie i mentalnie - mówi Hurkacz, który w Nowym Jorku zarobił już 93 tysięcy dolarów (343 tysięcy złotych). Po raz drugi w karierze awansował do II rundy Szlema. Poprzednio udało mu się to w tegorocznym French Open. Przegrał wtedy ze słynnym Chorwatem Marinem Ciliciem (30 l., nr 7), z którym... zagra w czwartek w II rundzie US Open. Jak wysoko chce awansować w tym sezonie? - Tak daleko jak to tylko możliwe! - odpowiada.
Tenisista z Wrocławia walczy o prawo gry w prestiżowym turnieju Next Gen ATP Finals w Mediolanie. Na koniec sezonu (6-10 listopada) wystąpią w nim najwyżej sklasyfikowani zawodnicy, którzy urodzili się w 1997 roku lub później (siódemka najlepszych plus jeden z dziką kartą). W puli nagród jest 1,27 mln dolarów. Po zwycięstwie w I rundzie US Open w tym wirtualnym rankingu U-21 Hurkacz zajmuje 9. miejsce. - Oczywiście mój cel to zakwalifikowanie się do tego turnieju. Potrzebuję punktów czyli wygranych meczów. Muszę się skupić na grze i na tym, co muszę zrobić, żeby tam się znaleźć - mówi mierzący 196 cm Hurkacz.