
Jan Tomaszewski: "To mistrzostwo świata, co mi tutaj zrobili"
O problemach zdrowotnych Tomaszewskiego informujemy od kilku dni. Kiedyś wspaniały bramkarz, a dziś ekspert piłkarski „Super Expressu”, trafił do szpitala z powodu zakrzepu w pęcherzu. Sytuacja była na tyle zła, że w poniedziałek Tomaszewski przeszedł dializę, która miała m.in. odblokować pracę nerek. To się udało.
- To mistrzostwo świata, co mi tutaj zrobili – cieszy się Tomaszewski w rozmowie z „Super Expressem”. - Zrobili mi dializę i prawdopodobnie już nie będzie powtórzona. Jestem pod kroplówkami i antybiotykami. Jeśli pójdzie dobrze, to w piątek wyjdę do domu – cieszy się członek „Orłów Górskiego”.
Tomaszewski nabiera sił w szpitalu w Łodzi i miał chwilę, by opowiedzieć o tym, jak zaczęły się jego problemy zdrowotne.
Rekordowy transfer Krzysztofa Piątka na ostatniej prostej! Zaskakujący kierunek
- Wiadomo, że trochę sam zaniedbałem sprawę – przyznaje Tomaszewski. - Myślałem, że samo przejdzie, a zrobił się w pęcherzu zator jak cegła. Ból okropny. Pojechałem szybciutko do szpitala i wyciągnęli mi tę francę. Niestety, nerki przestały praktycznie pracować i trzeba było robić szybko dializę. Na szczęście się udała, chyba się oczyściło. Dodatkowo, do wtorku miałem jedzeniowstręt i wodowstręt, a muszę w mojej sytuacji dużo pić – zaznacza.
Tomaszewski jest niezwykle wdzięczny lekarzom w Łódzkim Szpitalu Klinicznym w Łodzi. Podkreśla, że zajmują się nim bardzo profesjonalnie.
- Mogę powiedzieć, że lekarze dali mi szansę na dogrywkę i zwycięskie rzuty karne – podkreśla Tomaszewski. - Będę się trzymał pewnej dewizy. Po pierwsze: Lekarz ma zawsze rację. Po drugie: Jeśli masz inne zdanie, patrz punkt pierwszy. Po trzecie: Jeśli w dalszym ciągu masz swoje zdanie, to sędzia kończy mecz. Ja przez lata kariery byłem leczony jako zawodnik, na blokadach się grało. Z niewyleczonymi kontuzjami się grało. Bylem do tego przyzwyczajony. Ale teraz w pełni oddaję się w ręce specjalistów – kończy były reprezentant Polski.
Tomasz Fornal na pełnym luzie: będzie jak Lewandowski i Zmarzlik. Został… ambasadorem